poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 1

Wszystko zaczęło się tego nieszczęsnego 10 lipca. Ojciec znów zrobił mi awanturę, że niby za późno wracam do domu, co mu do tego, jakoś nigdy się mną nie interesował. Puściłam jego uwagi mimo uszu i poszłam na górę do swojego pokoju. Włączyłam Skayp'a i chciałam pogadać z Ann. Nagle do mojego pokoju wparował ojciec, a za nim matka.
-Czego ? - zapytałam obojętnie, chciałam włożyć słuchawki i jak zwykle olać ojca, ale ten wyrwał mi je i podeptał.
-Co ty do cholery robisz!? - krzyczałam
-Lepiej ty mi powiedz co robisz, szlajasz się wieczorami z tymi chłopakami jak jakaś dziwka ! - krzyczał a ja stałam jak wryta, owszem był chamski ale czegoś takiego nigdy mi nie powiedział... do własnej córki ? Nawet nie wiedziałam jak zareagować, więc zaczęłam się śmiać, tak śmiałam mu się prosto w twarz i z tym ironicznym uśmieszkiem wycedziłam przez zaciśnięte zęby:
-To ty mnie tego nauczyłeś.- Chciałam wybiec z pokoju ale ten mnie złapał i kazał słuchać.Usiadłam więc na łóżku, milczałam. Spojrzałam na matkę, stała przy ścianie i patrzyła się nieobecnym wzrokiem, nawet nie zareagowała gdy ojciec mi ubliżał. Poczułam kompletną pustkę, czułam się niepotrzebna, niekochana. Teraz już wiem że tam nie pasowałam. Ojciec prowadził monolog jeszcze jakieś 10 minut, aż nie wytrzymałam, pierwszy raz w jego obecności rozpłakałam się. Wstałam z łóżka i patrząc mu prosto w oczy wykrzyczałam :
-Jak zamierza się być takimi rodzicami, to się kurwa dzieci nie robi! - złapałam torbę i wybiegłam zapłakana z domu. Szłam ulicą przed siebie, czułam się okropnie, ale byłam dumna, dumna z siebie gdy widziałam jego minę. Wiedziałam, że to go zaboli, zawsze mówię co myślę, a że i tym razem nie miałam nic do stracenia to bez wahania mu to powiedziałam. Szkoda mi było tylko matki, nie była może najlepszą rodzicielką, ale jedyną i gdy było naprawdę źle to mogłam na nią liczyć. Był jeszcze mój brat ale on jest na studiach, a i z nim jakoś szczególnie zżyta nie byłam. Nie wiedząc kiedy, znalazłam się pod domem Ani, to moja najlepsza przyjaciółka, taka sama wariatka jak ja, może troszkę bardziej ogarnięta, ale na nią zawszę mogę liczyć. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili stanęła w nich Ann:
-O Boże co się stało ?!- krzyknęła. No tak, ja głupia szłam ulicami z rozmazanym tuszem od płaczu.
-Hey, też miło cię widzieć...- patrzyła się na mnie głupio, czekała na odpowiedź, nigdy nie pozwalała by ktoś ją olał. - No okey, opowiem ci, ale mogę skorzystać najpierw z łazienki?
-Tak jasne, przepraszam, wejdź. - Wpuściła mnie do środka. - Rodziców nie ma, możemy spokojnie pogadać , idź do łazienki, a ja przyniosę coś do picia. - Oddaliła się do kuchni, a ja poszłam w stronę łazienki, aby umyć twarz.
Wyszłam po ok. 5 minutach, przyjaciółka czekała na mnie już w salonie z zatroskaną miną. Nim zdążyłam usiąść zapytała :
-Ojciec, prawda? - Dobrze mnie znała, wiedziała, że mam z nim problemy.
-Tak, sama wiesz jak jest, tylko teraz to już chyba na dobre... i ja tym razem przegięłam, powiedziałam za dużo... - opowiedziałam jej wszystko po kolei, a ona mocno mnie przytuliła.
-Nie wiem co powiedzieć, jaa... ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Co teraz zrobisz? Jeśli chcesz to zamieszkaj ze mną, będzie świetnie, wiesz jesteśmy jak siostry, zawsze możesz na mnie liczyć.- Próbowała mnie pocieszyć.
-Taak wiem, ale nie tym razem kochanie, ja tu już nie pasuje... nie chce, nie chce mieć już nic wspólnego z tym zadupiem. - jąkałam się. - Musze uciec z tej dziury... - spojrzałam na nią, patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Po chwili odparła
-Okey, więc wynoszę się stąd razem z tobą - uśmiechnęła się.
-Co? Tak po prostu? Nie ty nie możesz, masz rodzinę, spoko rodzinę, nie to co ja, ty masz tu dobrze, zostań.- patrzyłam smutno.
-Nie ma mowy, tam gdzie ty też ja, pamiętasz zawsze razem. -przytuliła mnie, a ja nie mogłam uwierzyć.
-Poważnie? Jesteś gotowa to dla mnie zrobić?
-Tak, więc kiedy wyruszamy w podróż życia?- zaśmiała się, teraz i ja odwzajemniłam uśmiech.
-Hmm, muszę zabrać swoje rzeczy, ale nie chce widzieć ojca, poczekam aż ściemni się na dobre i wtedy pójdę do 'domu'. - odparłam już szczęśliwsza i dumna że mam taką przyjaciółkę.
Posiedziałyśmy razem jeszcze jakąś godzinę i poszłyśmy spakować Ann. Wybiła 22, więc przyjaciółka zabrała rzeczy i wszystkie swoje oszczędności ( a że jej rodzice są po prostu bogaci, to było ich dużo + karty kredytowe) oraz napisała liścik do rodziców:

"Kochani rodzice, przepraszam, że muszę was opuścić, ale moja przyjaciółka mnie potrzebuje. Nie martwcie się, będzie dobrze, ułożymy sobie życie i będziemy w końcu szczęśliwe. Kocham Was. "
                                                                                                                      Anna


Położyła go na stoliku w widocznym miejscu, było mi przykro, że przyjaciółka tyle dla mnie poświęca, ale wiedziałam, że jest uparta więc nawet nic nie mówiłam. Ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Było już ciemno, na pewno już spali, weszłam do środka i po cichu ruszyłam w stronę pokoju, aby zabrać rzeczy i pieniądze. Ania została na dworze, by nie robić większego hałasu.
Rozejrzałam się smutno po pokoju, wiem że już nigdy więcej go nie zobaczę, ale nie spędziłam tu szczególnie miłych chwili, więc chyba nie ma czego żałować. Spakowałam się, na koniec dołożyłam jeszcze moje zdjęcie z Ann z dzieciństwa, miałyśmy na nim ok. 9 lat, wyglądałyśmy tak słodko, a teraz proszę, uciekamy z domu.... przeze mnie. Dostałam sms od Ann, abym się pośpieszyła, wróciłam do rzeczywistości i po ciuchu zeszłam na dół, gdy byłam pewna że droga wolna, ruszyłam do drzwi. Udało się, wyszłam z domu i już nigdy do niego nie wrócę. Z jednej strony było mi przykro, ale z drugiej byłam szczęśliwa. Zadowolona wpadłam w ramiona przyjaciółki i dałam jej buziaka w policzek, wyszeptałam ciche - Dziękuję. Ann uśmiechnęła się i ruszyłyśmy przed siebie. Nagle stanęłam i rzekłam -
-Czy my w ogóle wiemy gdzie idziemy ?- zapytałam roześmiana.
-No jasne, na lotnisko, nie ?
-Ale jest późno głupku, musimy gdzieś przenocować przecież.
-No tak,.... to co jak, po dobrej imprezie na pobliskim dworcu ? - krzyknęła. Tak, właśnie tak kończyło się wiele naszych imprez, ew. w domach nieznanych nam chłopaków, ale takie były uroki alkoholu. Głównie to ja tak kończyłam, ale nie potrafiłam już wrócić choć trochę trzeźwa do domu, niestety, właśnie tym się pocieszałam, a teraz mam nadzieję,że nie będzie to już tylko forma pocieszenia, ale i zwykłej nastoletniej nieodpowiedzialności. Tak mam głupie marzenia ...
Tak jak powiedziała, tak zrobiłyśmy, obudziłyśmy się o 4 nad ranem, wstałyśmy i ruszyłyśmy na lotnisko. Stanęłyśmy w wejściu i zastanawiałyśmy się chwilę. Zapytałam :
-To co kierunek morze, czy góry ? - Zapytałam wesoło.
Przyjaciółka spojrzała na mnie i z dumą rzekła.:
- Kierunek Dortmund przyjaciółko.
-Cooo? Ty , ty chyba żartujesz... poważnie ? Jeeej dziękuję, kocham Cię!. - przytuliłam przyjaciółkę, nie potrafiłam opanować radości, a jeszcze niedawno nie potrafiłam przecież opanować łez.Cieszyłam się, będę miała szansę obejrzeć w końcu mecz BVB na żywo, na stadionie.
Radosne podeszłyśmy do kas, kupiłyśmy dwa bilety do Dortmundu na godzinę 06:05, usiadłyśmy na kanapie i czekałyśmy. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Ann to bezkonkurencyjnie najlepsza przyjaciółka.Po ok. pół godzinie wchodziłyśmy na pokład samolotu, zatrzymałam przed wejściem przyjaciółkę i z uśmiechem rzekłam:
-To nasz mały krok w stronę lepszego życia.
-Absolutnie haha - zacytowała głupkowato  naszą nauczycielkę od matmy.
I tak szczęśliwe zajęłyśmy swoje miejsca w samolocie, Ann od razu zasnęła, jakby nie było dworzec nie był zbyt wygodny. Ja natomiast rozmyślałam, czy to możliwe, że najgorsza doba w moim życiu, jest również tą najlepszą ?

----------------------------------------------
No to jest pierwszy, nie wiem jak wyszło, zostawiam to Waszej ocenie.
Jak ktoś czyta to zostawcie po sobie komentarz, bo to motywuje :)

5 komentarzy:

  1. Jest super : ) Na pewno będę czytać. Zostawiłaś komentarz pod jednym z moich postów, ale ja przez przypadek go usunęłam. Szukałam cię długo, aż znalazłam huuuraaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aawwwwwwwwwwwwwwww <3 świetne ! Czekam na następny ! Jak najszybciej ! Szybciutko ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się interesująco, z przyjemnością przeczytam kolejne :)
    Zapraszam do mnie:

    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam
    http://marcoija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń