poniedziałek, 9 września 2013

Jeżeli jeszcze ktoś tu wejdzie, to proszę bardzo odwiedźcie tego bloga : http://rozne-swiaty-ona-i-on.blogspot.com prowadzę go wraz z niesamowitą osobą, którą podłamuje fakt, że coraz mniej osób komentuje. Także proszę bardzo jeśli ktoś jeszcze tu wchodzi.

niedziela, 2 czerwca 2013

Zapraszam ;)

Tak jak obiecałam powstał nowy blog, tym razem z Marco w roli głównej ;3
Dodałam bohaterów, ale prolog pojawi się dopiero około piątku. Jak wspominałam potrzebuję trochę czasu i wtedy zacznę dodawać już na dobre rozdziały ;) 

Także zapraszam na opowiadanie :)

Liebster Award

Bardzo dziękuję dziewczynom : WildChild09, Paulina C, Izie Tarnoś, Nateleenka_:D, Trampek, Maaniusia, Isabell Błaszczykowska, Andżelika16  za nominację do Liebster Award. ;)


Pytania od WildChild09
1. Jakie jest Twoje największe marzenie? 

2. Kim chcesz zostać w dorosłym życiu? 

3. Twój ulubiony przedmiot w szkole? 

4. Czy lubisz czytać moje blogi? Oceń je w skali 1-10 :) 

5. Czy uważasz się za osobę zadowoloną z życia? 

6. Czego najbardziej nie lubisz w sobie? 

7. Kiedy masz urodziny? 

8. Byłaś kiedyś za granicą? Jeżeli tak, to w jakim kraju? 

9. Co Cię skłoniło do prowadzenia bloga? 

10. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?  

11. Kto jest Twoim ulubionym sportowcem? 
1. Pojechać do Dortmundu i obejrzeć mecz BVB na żywo.
2. Dziennikarz lub psycholog sportowy. 
3. Geografia, W-F
4. Uwielbiam  <3  10 :*
5. Zależy kiedy...
6. Trudno powiedzieć, może zbytniej nieufności.
7. 17 kwietnia.
8. Ukraina ;d
9. Zbyt duża wyobraźnia, której musiałam dać upust i myśli, że inni mogą to ja też spróbuję ;)
10. Spaghetti i sałatka gyros.
11. Marco Reus, Mario Goetze, Łukasz Piszczek, Roman Weidenfeller, Piotr Żyła <3


Pytania od Paulina C
1. Masz jakiś wzór do naśladowania?
2. Ulubiony klub i piłkarz?
3. Ulubiony cytat?
4. Jak masz na imię?
5. Z jakiego woj. jesteś?
6. Ile masz lat?
7. Byłaś już na jakimś meczu? Czyim?
8. Znienawidzony klub?
9. Plany na przyszłość?

1. Mam, Łukasz Piszczek - boiskowo, ale również w życiu codziennym.
2. Borussia Dortmund, Reus, Goetze, Piszczek, Weidenfeller.
3. "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca."
4. Monika.
5. Mazowieckie.
6. 16
7. Pogoń Szczecin, tata zabrał mnie gdy miałam chyba 6 lat, także nic nie pamiętam ;d.
8. Bayern Monachium, Shalke 04.
9. Wyjechać do Dortmundu i móc oglądać mecze BVB na żywo.


Pytania od Iza Tarnoś
1.Co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
2.Gdzie chciałabyś mieszkać w przyszłości?
3.Jaki jest Twój ulubiony zespół muzyczny ? 

4.Czego się boisz?
5.Jaki jest Twój ulubiony film?
6.Mogłabyś zarabiać (jeżeli byłoby to możliwe) pisząc opowiadania ?
7. Jakie jest Twoje ulubione miejsce na ziemi?
8.Gdyby w domu działaby Ci się krzywda zgłosiłabyś to gdzieś ?
9.Co dla Ciebie ma większą wartość ? Rodzina czy Przyjaciele .
10. Ulubieni sportowcy ?
11.Podobają Ci się moje opowiadania ? 


1. Cofnąć kilka wydarzeń. 
2. W Dortmundzie.
3. Zespołu nie mam, ale słucham Macklemore.
4. Tego, że opuszczą mnie bliscy mi ludzie.
5. Trzy metry nad niebem,  Now is good.
6. Tak, gdybym miała talent ;d
7. Nie mam, ale wierzę, że za kilka lat będzie nim Dortmund.
8. Myślę, że tak.
9. Trudno wybrać, ale rodzina zawsze jest blisko, nawet gdy nie jest kolorowo.
10. Marco Reus, Mario Goetze, Łukasz Piszczek, Roman Weidenfeller, Piotr Żyła ;d
11. Nie podobają. Kocham je i nie potrafię bez nich żyć ;*

 Pytania od Natalenkaa_:D
1. Dlaczego piszesz bloga?
2.Dla jakiej drużyny bije twoje serce ?
3.Jak masz na imię ?
4.Skąd jesteś ?
5.Co jest twoim największym marzeniem?
6.Kto jest twoim największym autorytetem ?
7.Kim chciałabyś być w przyszłości?
8.Największa wada, której w sobie nie lubisz?
9.Ulubiony sportowiec?
10.Co lubisz robić w wolnym czasie?
11.Ulubiony przedmiot w szkole?

1. Sprawia mi to przyjemność, wcześniej tylko czytałam, ale sama postanowiłam spróbować i mnie wciągnęło  ;).
2. Borussia  Dortmund <3.
3. Monika.
4. Mała miejscowość pod Warszawą.
5. Wyjechać do Dortmundu i zobaczyć mecz BVB na żywo.
6. Łukasz Piszczek.
7. Dziennikarz lub psycholog sportowy.
8. Wydaje mi się, że nieufność.
9. Marco Reus, Mario Goetze, Łukasz Piszczek, Roman Weidenfeller i Piotr Żyła ;d
10. Pisać, grać w piłkę i słuchać muzyki.
11. Geografia i W-F.


 Pytania od trampek:
1. Jakie miejsce na świecie najchętniej byś odwiedził/a?
2. Jakie 3 rzeczy byś zabrał/a na bezludną wyspę?
3. Jesteś osobą szaloną i kochasz być w centrum uwagi, czy jednak jesteś cichy/a i wolisz się nie wyróżniać?
4. Ulubiony piosenkarz lub piosenkarka?
5. Woda czy cola?
6. Smaki kwaśne czy słodkie?
7. Twoje największe marzenie?
8. Wiadomość, która zmieniła twoje życie, to...?
9. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
10. Śmierć kliniczna: Zdarza się, czy to jest tylko wymysł ludzi?
11. Ładniejszy zapach: skoszona trawa, marker, zgaszona zapałka?

1.Dortmund.
2.Telefon,  TV, by oglądać mecze BVB no i chyba prąd xd
3.Chyba wolę się nie wyróżniać.
4. Macklemore. 
5. Woda.
6.Trudno wybrać, może słodkie ;d.
7. Obejrzeć mecz BVB na żywo na SIP.
8. Śmierć bliskiej mi osoby.
9. Tak ;d.
10. Nie wiem, ale myślę, że to możliwe.
11. Skoszona trawa. 
 

Pytania od Maaniusia:
1.Jakiego sportowca uważasz za autorytet?
2.Co lubisz robić w wolnym czasie? 
3.Czym dla Ciebie jest piłka nożna?
4.Ulubiony zespół/artysta?
5.Podobają Ci się moje opowiadania?
6.Ulubieni sportowcy?;
7.Co dla Ciebie ma większą wartość?
8.Czego się boisz?
9.Co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
10.Znienawidzony klub?   
11, Co zmieniła byś na świecie?
 
1.Łukasz Piszczek.
2.Grać w piłkę nożną i pisać.
3. Całym życiem.
4. Macklemore. 
5. Tak, ale szczerze przyznam, że do tej pory czytam tylko jedno, ale nadrobię to gdy skończy się horror zwany szkołą ;)
6. Marco Reus, Łukasz Piszczek, Mario Goetze, Roman Weidenfeller, Piotr Żyła ;d
7. Przyjaźń, rodzina.
8. Samotności.
9. Jest kilka takich rzeczy, na pewno cofnąć parę wydarzeń.
10. Bayern Monachium, Shalke 04.
11. Wszystko ;d Na pewno zrobiłabym coś, by świat był sprawiedliwszy.
 
 
Pytania od Isabell Błaszczykowska:
 1. Ile masz lat?
2. Jaki kolor lubisz najbardziej?
3. Ulubiony klub, polski, niemiecki i angielski
4. Ulubiony piłkarz?
5. Ulubiony trener?
6. Kim chcesz zostać w przyszłości?
7. Ile masz rodzeństwa?
8. Rozmiar buta :3
9. Ulubione imię męskie i żeńskie?
10. Ulubiony film? serial?
11.  Ostatnia książka jaką przeczytałaś?
12. Kolor oczu?
13.  Ulubiony blog :D


1. 16.
2. Żółty i fioletowy.
3. Borussia Dortmund, Górnik, ang. nie mam ale jeśli już to Chelsea.
4. Łukasz Piszczek, Marco Reus, Mario Goetze, Roman Weidenfeller. 
5.Jurgen Klopp. 
6. Psycholog bądź dziennikarz sportowy.
7. 1 brata.
8. 37-38 to zależy ;d
9.Łukasz i Oliwia.
10. Now is good, Trzy metry nad niebem. 
11. Nostalgia Anioła. - Alice Sebold.
12. Zielone. 
13. Mam ich wiele, trudno wybrać ;)  
 
 

 Pytania od Andżelika16:
1.Jakiego sportowca uważasz za autorytet?
2.Ulubiony zespół/artysta.
3.Co lubisz robić w wolnym czasie?
4.Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
5.Od kiedy zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
6.Kiedy się urodziłeś/urodziłaś?
7.Dlaczego zaczęłeś/zaczęłaś pisać opowiadanie?
8.Ulubione jedzenie?
9.Czego nie lubisz w ludziach?
10.Czy uważasz, że Leo Messi jest najlepszym piłkarzem obecnie?
11.Twoje wady i zalety. ( wymień przynajmniej 2 wady i 2 zalety )




1. Łukasz Piszczek.
2. Macklemore.
3. Grać w piłkę nożną, pisać opowiadania.
4. W Dortmundzie.
5. Od dziecka kochałam piłkę, ale miałam przerwę, wróciłam jakoś ok. 2 lata temu.
6. W kwietniu 1997.
7. Spodobały mi się opowiadania innych osób, a sama miałam wiele myśli w głowie i postanowiłam dać im upust.
8. Spaghetti, sałatka gyros.

9. Fałszywości.
10. Nie.
11. Wady: może lekka nieśmiałość i nieufność. A zalety - to nie mnie oceniać.


Blogi nominowane przeze mnie:

Moje pytania:

1. Czy jesteś szczęśliwą osobą?
2. Wierzysz w to, że marzenia się spełniają?
3. Lubisz czytać książki ? Jeśli tak to jaką ostatnio czytałaś?
4. Umiesz język niemiecki?
5. Masz rodzeństwo?
6. Ulubiony sportowiec?
7. Planujesz już przyszłość?
8. Interesujesz się piłką nożną? Jeśli tak to skąd wzięła się ta pasja?
9. Czytasz moje opowiadanie ? Lubisz je ?
Gdy odpowiecie to napiszcie ;)

 

Epilog + podziękowania.

Dwa lata po ślubie małżeństwo Goetze z każdym dniem rozkwita. Małżonkowie kochają się coraz bardziej, Monika spodziewa się drugiego dziecka. Dortmund tętni życiem, w tak krótkim czasie wszystko się zmienia, na szczęście na lepsze. Aktualnie cała drużyna Borussii Dortmund wraz ze swoimi partnerkami przebywa w ogrodzie państwa Kloppów, którzy urządzili grilla z okazji 20 rocznicy ich ślubu. Ann i Marco również są szczęśliwi, po ogrodzie za 4 letnim Maxem biegają ich dzieci, Lisa i Sandra - dwuletnie bliźniaczki. Gdyby dołożyć jeszcze dzieci innych piłkarzy, na Signal Iduna Park z pewnością można by założyć żłobek, by w trakcie meczy dzieci się nie nudziły.
Oczywiście Mario od najmłodszego uczy synka grać w piłkę, liczy, że tak jak jego tatuś stanie się kiedyś zawodowym piłkarzem. Monika spoglądając wstecz na wszystko co przeszła, by móc teraz być w otoczeniu najbliższych bez wahania stwierdza, że nie żałuje. Jest teraz szczęśliwa z Mario ich synkiem i dzieckiem w drodze. Na nic nie zamieniła by swojego życia.
-Coś się stało? - Spytał czerwonowłosą, która najwidoczniej się zamyśliła.
-Nie Mario. Jestem po prostu szczęśliwa. - Uśmiechnęła się i ujęła jego twarz w swe dłonie.
-Kocham cie. - Pocałował ją i poczuł, że ktoś go szturcha. - Tak? - Zapytał biorąc synka na kolana.
-Ja teś siem oszenie !
-Tak? A z kim? - Zapytała roześmiana Monika.
-Z Sandlom !
-Maaaarco ! Będziemy rodziną ! - Krzyknął do przyjaciela i po chwili całe towarzystwo się roześmiało.
-Najpierw musisz się jej oświadczyć. - Podpowiedziała synkowi czerwonowłosa.
-Ideeem !

Monika dumna ze swojej rodziny wstała i odeszła trochę od przyjaciół. Stanęła na tarasie i spojrzała na zachodzące słońce, po chwili stanął za nią Mario i czule objął.
-Piękne. - Skomentowała niebo.
-Nie tak piękne jak ty. - Pocałował ją w szyję. - Nigdy nie sądziłem, że będę kiedyś tak szczęśliwy.
-Musimy to docenić.
-Doceniamy, każdego dnia. - Odparł dotykając jej ciążowego brzuszka.
-Dziękuję.
-Za co ?
-Za to, że jesteś. - Wtuliła się w jego silne ciało i z uśmiechem na twarzy stwierdziła, że nic lepszego w życiu nie mogło jej spotkać.


----
Tak kończy się historia zbuntowanej niedojrzałej nastolatki, której życie po poznaniu idola odwróciło się do góry nogami. Co prawda dojrzała dopiero pod koniec tej historii ale zawsze ;d Teraz jest szczęśliwą żoną i mamusią, ma przy sobie rodzinę i przyjaciół. Chyba nie można chcieć nic więcej. Spełniły się jej marzenia, Wam również tego życzę, dążcie zawsze do celu, aż w końcu pewnego dnia się uda ;*.
Ufff no to koniec, szczerze przyznam, że męczyło mnie to powoli, ale teraz trudno jest mi się rozstać z tym opowiadaniem. Dziękuję, że je czytałyście, to dla mnie cudowne, nigdy nie sądziłam, ze będę miała aż tyle wyświetleń mojego pierwszego opowiadania. Prawie 27 tysięcy, nie wiem jak Wam dziękować, jesteście kochane.
Także dziękuję w szczególności Izie Tarnoś za każdy komentarz i nasze rozmowy, które bardzo mi pomagały :* , Pyśce za komentarze i rozmowę :)  ,WildChild09, która skomentowała chyba każdy rozdział ;* oraz wszystkim którzy czytali i komentowali moje opowiadanie : trampek, An ka, Paulina C, Klaudia Kotapka, syndfullhet, ewe110, Natalenkaa_:D, Justyna Kozłowska, Camilla, H3h3h3 :D (za rozmowę również ), dominika bowrkoska, Isabell Błaszczykowska, Anna Wielądek, Like..it,  Marta Piech,  Paula,  trzy.metry.nad.niebem,  ♥Paula ♥, invincible, Paulina Karolina, agness152a, Gotze10, Daniella Diaz, Małgorzata Jędraszewska. Wymieniłam najczęściej pojawiające się osoby, innych przepraszam mogłam nie dopatrzeć. 
Wszystkim anonimkom również, niestety nie wyszło za bardzo to podpisywanie się, więc nie podziękuję Wam z osobna, ale naprawdę wszystkim za każdy jeden komentarz ;) i każdej innej osobie, która dotrwała do końca ;).
Także żegnamy się ;) Zaczynam nowy blog i jeśli jesteście chętne to jeszcze dziś mogą pojawić się bohaterowie ;)
Jeszcze raz z całego swego żółto-czarnego serca dziękuję Wam bardzo ! ;*

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 51

Kilka tygodni później rozpoczął się sezon. Monika wraz z Ann, Ullą i innymi partnerkami piłkarzy siedziała właśnie na jednej z trybun na Signal Iduna Park i kibicowała swojej ukochanej drużynie, podejmującej właśnie na własnym stadionie Bayer Leverkusen. Kobiety przez cały mecz mocno trzymały kciuki i udało się. Borussia Dortmund wygrała 3:1, po dwóch bramkach Gundogana i jednej Goetzego, dla przeciwnej drużyny strzelał zaś Schürrle. Po końcowym gwizdku zadowolona Monika zbiegła na murawę do chłopaka i rzuciła mu się w objęcia, ku jej zdziwieniu Mario nie odwzajemnił uścisku, co bardzo ją zmartwiło. Stała i wpatrywała się jak odchodził. Na szczęście zatrzymał się przy linii bocznej, a przy nim pojawiło się dwóch chłopców ubranych w koszulki BVB, jeden z nich trzymał bukiet żółtych róż, a drugi małe aksamitne pudełeczko. Mario odebrał od nich owe przedmioty uśmiechnął się i wrócił do Moniki. Stali na samym środku boiska, a kibice wiedząc co ma się wydarzyć czekali spokojnie na swoich miejscach. Piłkarze stanęli wokół pary i przyglądali się poczynaniom ich kolegi. Czerwonowłosa spojrzała ze łzami w oczach na klękającego przed nią bruneta.
-Kochanie.. - Bardzo się denerwował, otuchy dodawał mu stojący niedaleko Marco. - tyle razem przeszliśmy, kocham cię nad życie i chyba najwyższa pora byśmy byli razem już na zawsze. Chciałbym... chciałabyś.. -  Plątał mu się język. - Zechcesz zostać moją żoną? - Wydukał. Dziewczyna nie potrafiła opanować łez, była teraz najszczęśliwszą osobą na świecie, nie potrafiła nic powiedzieć, widząc zdenerwowanego Mario klęknęła przy nim i wtuliła się w niego szepcząc ciche - Tak. - Chłopak oszalał z radości, złapał ją w pasie i zaczął wirować wraz z nią, stadion pełen kibiców wybuchnął krzykiem radości. Para zapomniała o otaczającym ich świecie i zaczęła się całować, aż Mario usłyszał ciche.
-Pierścionek. - Wymówione przez Marco.
-Ach tak. - Zaśmiał się, otwierając pudełeczko. Oczom Moniki ukazał się piękny subtelny pierścionek, Mario wsunął go jej na palca, wręczył jej bukiet i ponownie utonęli w swoich objęciach.
-Nie mogłam wyobrazić sobie lepszych oświadczyn. Jestem taka szczęśliwa. - Wyszeptała spoglądając na stadion pełen kibiców. - Dziękuję. - Pocałowała narzeczonego i ujrzała za nim kogoś kogo się nie spodziewała. Zbliżali się do niej rodzice, jej i Mario. Nawet ci z Polski. Byli cały czas na trybunach, widzieli wszystko. Mario zaplanował całość dokładnie. Sprowadził najbliższą rodzinę i przyjaciół, by byli z nimi w tak ważnym dla nich dniu. Gdy uwolnili się od rodziny piłkarze wraz ze swoimi partnerkami zaczęli im gratulować.
-Wiedziałaś o wszystkim ? - Zapytała tuląc do siebie Ann.
-Tak i Ulla też i większość osób znajdujących się na tym boisku. - Zaśmiała się brunetka. - Gratuluję, będziesz miała wspaniałego męża.
-Dziękuję. - Wyszeptała wycierając łzę spływającą po jej policzku. - Nie spodziewałam się czegoś takiego.
-Z Mario nudzić się nie będziesz.
-Wiem. - Uśmiechnęła się.

Kilka miesięcy później, nadszedł ten szczególny dzień gdy to para głównych bohaterów ma wziąć ślub. Połączyć się na dobre i na złe, być razem już na zawsze.
Monika nerwowo krążyła po pokoju, Ann przyglądała jej się z rozbawieniem, a Ulla i Aneta - matka Moniki, opiekowały się Maxem.
-Denerwuję się, aż mnie brzuch rozbolał.
-Daj spokój, czego się boisz? Za parę godzin będziesz panią Goetze. - Pocieszała ją brunetka.
-A ty się nie bałaś?
-Bałam, ale nie żałuję. - Ann z uśmiechem pogładziła swój ciążowy brzuszek.  - Nie masz czym się martwić, ja to już przeszłam i mówię ci, że to tylko sama radość.
-No właśnie nie przejmuj się, będzie dobrze. - Odezwała się jej matka.
-No a teraz siadaj, bo nie zdążysz na własny ślub. - Zaśmiała się Ulla. Czerwonowłosa posłuchała jej i grzecznie usiadła przed Ann, która układała jej właśnie fryzurę.
-Nie przejmuj się, przecież o tym marzyłaś.
-Wiem, ale.. no zresztą sama dobrze wiesz co czuję.
-Wiem, wiem. Możesz się już nie wiercić? - Skarżyła się usiłując wpiąć jej we włosy spinkę.
-Juuuuż....

*
-I co, myślicie, że dobrze wyglądam ? - Spytał Mario przeglądając się w lustrze, na co Marco i Mats wybuchnęli śmiechem.
-Taak fryz masz spoko, układałeś go jakąś godzinę więc nie jest źle....
-Ale chyba nie zamierzasz brać ślubu w samych majtkach? - Dokończył Mats dusząc śmiech.
-O cholera. Nie odebrałem garnituru. - Złapał się za głowę.
-Żartujesz? - Chłopakom zrzedły miny. - No nieźle....
-Mamy jeszcze trochę czasu, ty tu zostań zaraz przyślemy ci Lewego, a my jedziemy odebrać garnitur, tylko daj mi adres tego salonu. - Powiedział blondyn.
-Już, trzymaj. - Napisał mu szybko adres i wręczył do ręki. - Dzięki chłopaki, co ja bym bez was zrobił.
-Najprawdopodobniej zostałbyś kawalerem. - Śmiał się Hummels.
-Albo ożenił się w samych bokserkach. Wtedy Monika miałaby na pewno niezapomniany ślub. - Krzyknął wychodząc z domu.


Na szczęście chłopakom udało odebrać się garnitur i Mario był gotowy. Monika również była już gotowa, została przygotowana przez Ann i była chyba najpiękniejszą panną młodą. Limuzyna wraz z Moniką podjechała pod kościół, ten sam w którym małżeństwo zawarli również Reusowie równo o 16. Wysiadła z niego oszałamiająco piękna Monika. Wszyscy goście spoglądali na nią z podziwem, przestała czuć strach gdy podszedł do niej Klopp, który odprowadził ją do ołtarza, gdzie czekał już jej przyszły mąż - Mario.
-Opiekuj się nią. - Wyszeptał ojciec Moniki do przyszłego zięcia, oddając mu ją. Mario uśmiechnął się i wyszeptał do czerwonowłosej, że jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Gdy kościół już się zapełnił, a świadkowie, którymi byli Marco i Ann stanęli obok pary - ceremonia zaczęła się.
-Ja Monika biorę sobie Ciebie Mario za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - Powtórzyła ze łzami w oczach. Następnie wymienili się obrączkami i zastygli w pocałunku, a kościół rozbrzmiał gromkimi brawami.
-Na zawsze razem. - Wyszeptali stykając się czołami.

Koniec.

-------------------
No to jutro epilog i żegnamy się na jakiś czas. 
Nie wiem jak to się stało i o co chodzi, ale wczoraj chciałam dodać rozdział na blog o Olivii, wchodzę na bloga i pisze mi, że usunięty o.O Nie wiem jak to się stało ;/ a ja mądra nie napisałam tego opowiadania na kompie. Wszystko było na blogerze i czekało na opublikowanie. Jestem zła... nie mam sił pisać tego od nowa. Przepraszam ale chyba tamto opowiadanie nie zostanie dokończone. Musiałabym je pisać od nowa. Gdy zakończę tego bloga to może po tygodniu wrócę z czymś nowym. Jak wcześniej wspominałam mam pewien pomysł więc mogę spróbować, jeżeli będziecie chętni czytać. 
Także przepraszam.
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka ;*

+ Będziesz legendą, człowieku  - dziś na tvp2  <3.

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 50

-Mam nadzieję, że niedługo. - Odparł uśmiechnięty i zaczął podbijać piłkę, gdy po chwili poczuł delikatne dłonie, które zasłoniły mu oczy. Odwrócił się i ujrzał niewiele niższą od siebie blondynkę. Od razu złapał ją w pasie i obrócił w okół siebie, zadowolony tonąc w jej ustach. Wszystkie oczy zwróciły się na tą dwójkę, nie kryli zdziwienia, a szczęki opadły im jeszcze bardziej gdy ujrzeli małego chłopca, którego Ulla Klopp prowadziła obok siebie za rączkę.
-Jesteś. - Wyszeptał przerywając pocałunek.
-Jestem. - Zaśmiała się gdy dotykali się nosami.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Niespodzianka?
-Udała się. - Szepnął i ponownie ją pocałował, usłyszeli szepty chłopaków i oderwali się od siebie.
-No więc, to jest ta wspaniała kobieta. - Mario wskazał na stojącą obok niego blondynkę, która właśnie zdjęła kaptur.
-Hej. - Zaśmiała się. - Muszę wrócić do dawnego koloru bo nikt mnie nie poznaje. - Westchnęła, a wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. Mario wziął na ręce Maxa, który właśnie do nich podbiegł, a dziewczyna przedstawiła się.
-Monika Olszewska. - Uśmiechnęła się widząc miny chłopaków.
-Żartujesz sobie? - Podszedł do niej Reus.
-Nie. - Odparł Mario.
-Chcę wszystko naprawić, do pełni szczęścia potrzebne mi tylko wasze wybaczenie, za to, że wtedy was opuściłam.
-Nie mamy ci czego wybaczać, Mario jest szczęśliwy i to się liczy. Cieszę się, że wróciłaś. -Pierwszy objął ją Marco, po nim każdy chętnie się z nią witał. - Ale wróć do czerwonego !
-Chętnie.
-A to kto? - Mats wskazał na dziecko trzymane przez Mario.
-Mój wnuk. - Wtrącił się trener, który właśnie zauważył, że jego córka wróciła. - Miło cię widzieć. - Objął ją i ucałował.
-T-trenera wnuk ? - Nie dowierzali.  - Czyli, że ...
-Nasz syn Max. - Odparł Mario obejmując Monikę, a miny jego kolegów były bezcenne.
-Dobra chłopcy, widzę, że ten trening nie ma już sensu. - Zaśmiał się Klopp. - Jesteście wolni!  - Krzyknął, a chłopcy zamiast do szatni podbiegli do Mario i praktycznie wyrwali mu syna, by móc się  z nim pobawić.
-Zajmiecie się później małym, a ja teraz pojadę do Ann. - Zwróciła się do Kloppów.
-Nie ma sprawy, chociaż chłopcy szybko go nie puszczą. - Zaśmiała się Ulla.
-Cieszę się, że tak to przyjęli. Pogadam z nią i wrócę niedługo do domu. - Krzyknęła oddalając się. Wsiadła do nowiutkiego auta (odebranie prawa jazdy było jedną ze spraw jakie załatwiała w Polsce )i pojechała prosto do domu Reus'ów. Zaparkowała przed ogromnym domem i stanęła przed drzwiami. Otworzyła jej brunetka, na widok której Monice od razu na twarz wkradł się uśmiech.
-Tak? - Zapytała.
-Pamiętasz może czerwonowłosą dziewczynę w twoim wieku? Była twoją przyjaciółką. - Powiedziała na wstępnie. Kobiety nie dają się tak łatwo nabrać, przyjrzała się stojącej przed nią osobie i na twarz wkradł jej się uśmiech. Nic nie mówiąc rzuciła się kobiecie na szyję i przytuliła z całej siły.
-Monika. - Wyszeptała nadal ją obejmując i zapraszając do środka.
-Zanim cokolwiek powiesz, to przepraszam za wszystko i gratuluję zostania panią Reus.
-Nie mam ci już czego wybaczać, już dawno chciałam się z tobą skontaktować. Dziękuję, ale skąd wiesz?
-Byłam na ślubie.
-Poważnie?  Nie widziałam.
-Widziałaś, każdy widział. - Zaśmiała się. - Kobieta z dzieckiem stojąca na samym tyle. - Wytłumaczyła.
-To ty ? Ale skąd dziecko?
-To Max, mój syn. - Uśmiechnęła się.
-Masz dziecko? Chce go poznać ! Musisz mi wszystko opowiedzieć, kto jest ojcem? I gdzie jest teraz mały ?
-Jest u dziadków, a raczej na treningu u chłopaków. To syn Mario. - Odparła spokojnie. - Zaszłam w ciąże zanim wyjechałam.
Dziewczyny spędziły na rozmowie kilka godzin, opowiedziały sobie wszystko co wydarzyło się przez te półtora roku. Ann bardzo ucieszyła się z faktu, że jest ciocią, a jej przyjaciółka ma syna i to z Mario. Była szczęśliwa, że teraz jej przyjaciółka znów będzie obok niej i, że Monika w końcu będzie z Mario i stworzą rodzinę. Obie bardzo cieszyły się z tego spotkania, to było coś niesamowitego spotkać się po tak długiej rozłące z osobą z którą spędziło się całe dzieciństwo. Ann nie potrafiła już wytrzymać i ciekawa syna Moniki poprosiła by pojechały do Kloppów, gdzie mogła go w końcu poznać. W domu panowała ciepła rodzinna atmosfera, każdy tulił się do małego Goetze.

Kilka dni później
Mario siedział w domu Kloppów z czerwonowłosą już ukochaną i synkiem. Spędzali ze sobą większość czasu i niedługo planowali razem zamieszkać.
-Mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jasne. - Uśmiechnęła się.
-Pojedźmy do moich rodziców, chcę żeby w końcu się o nas dowiedzieli i poznali wnuka.
-Myślisz, że nie będą źli ?
-Źli?
-No za to, że wtedy tak..
-Nie kończ. - Przerwał jej. - Nie będą, ucieszą się, że znów jesteśmy razem, a gdy poznają Maxa to zapomną o wszystkim.
-Oby. - Wtuliła się w niego.
-Nie martw się. - Pocałował ją w czoło. - Chodź, pojedziemy póki mały nie śpi. - Złapał ją za rękę, zabrali synka i pojechali do domu państwa Goetze. Gdy byli na miejscu, Mario usadził całą swoją rodzinę w salonie, a Monika czekała przed drzwiami.
-Po co nas tu zebrałeś?- Zapytał znudzony Felix.
-Chcę wam kogoś przedstawić. - Odparł i zawołał. - Kochanie. - W tym czasie w salonie pojawiła się Monika prowadząc synka ze rękę, wszyscy na jej widok gwałtownie się podnieśli.
-Dzień dobry. - Powiedziała niepewnie.
-Monika? - Uściskała ją matka Mario. Wszyscy obecni nie dowierzali, że ją widzą.
-Jesteśmy razem. - Uśmiechnął się.
-Super! - Krzyknął ojciec.
-A to kto ? - Felix zauważył chłopca chowającego się za czerwonowłosą.
-No właśnie?
-To jest.. - Mario wziął go na ręce. - .. nasz syn.
-Max. - Dokończyła Monika.
-Macie dziecko?
-Tak.
-To nasz wnuk. - Odparł Jurgen Goetze.
-Tak tato, jesteś dziadkiem. - Zaśmiał się Mario.
-Mogę go wziąć? Spytała Astrid, urzeczona wnukiem.
-Oczywiście.
Tak rodzice Mario poznali swojego wnuka, byli z niego dumni i zadowoleni, że ich syn jest z Moniką i jest szczęśliwy. A niedługo możliwe, że stworzą rodzinę.

----------------------
No to jeszcze jeden rozdział i się żegnamy ;)
Dziś nasz Marco kończy 24 lata ! Życzę mu duuuuużo szczęścia, sukcesów w piłce i by wszystkie jego marzenia się spełniły <3  no i szczęścia z tą całą Sandrą, o ile to prawda, że są razem ale szczerze liczę, że to tylko ploty, bo po co mu babka 8 lat starsza o.O

Alles Gute Marco ! 
http://24.media.tumblr.com/9f253d3d9750fdaf760623d6ce23107f/tumblr_mnnbzgWv8K1qhrp3xo1_500.png

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 49

-Wrócę. - Uśmiechnęła się. - Ale nie od razu. Po wakacjach jadę jeszcze do Polski.
-Dlaczego? - Wyraźnie posmutniał.
-Spokojnie. Kocham cię i chce z tobą być. - Cmoknęła go w policzek. - Tylko mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
-I co ja będę robił sam przez ten czas?
-Dasz radę. Obiecuję, że gdy tylko załatwię wszystkie sprawy to wsiadam z Maxem w samolot i wracamy do ciebie. - Na twarz wkradł jej się uśmiech, gdy wyobraziła sobie, że stworzy z Mario i Maxem prawdziwą rodzinę.
-Ufam ci. - Pocałował ją. - A teraz chodź, bo marzniesz. - Podał jej dłoń i pomógł wstać.  Później wspólnie wracali do hotelu, cały czas trzymając się za ręce.

*
Wakacje się skończyły. Cała 6 stała teraz na lotnisku i czekała na samoloty. Jeden do Polski, a drugi do Niemiec.
-To były moje dwa najlepsze tygodnie. - Rzekł brunet.
-Ciekawe dlaczego. - Zaśmiał się Klopp.
-Pogodziłem się z Moniką i poznałem swojego wspaniałego synka. - Uśmiechnął się przytulając do siebie blondynkę. - Następne wakacje spędzimy już jako rodzina.
-Rodzina? - Spytała zdziwiona Ulla karmiąc w tym czasie Maxa paluszkami.
-O niczym innym bardziej nie marzę. - Pocałował Monikę w czoło.
-A ja mam coś do powiedzenia ? - Zapytała.
-Nie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Samolot do Polski zaraz odlatuje i musieli się pożegnać.
-Kocham cię. - Wyszeptał.
-Ja ciebie też. Niedługo już będziemy razem. - Odparła wtulając się w ciało bruneta. - Obiecajcie, że nic nikomu o mnie nie powiecie. - Zwróciła się do pozostałych.
-Tak wiemy, chcesz zrobić im niespodziankę. - Zaśmiał się jej ojciec.
-Zgadza się. Trzymajcie się. - Ucałowała ojca i stojącą obok Ullę. Po chwili dziewczyna wraz z synem wsiadała do samolotu, a pozostała 3 czekała jeszcze na swój samolot.

Wszyscy szczęśliwie dotarli do swoich domów. Pierwsze co zrobiła Monika to opowiedziała wszystko mamie i swojemu drugiemu tacie. Natomiast Mario cudem powstrzymywał się by nie wykrzyczeć wszystkim radosnej nowiny. Jednak starał się, bo tak jak Monika chciał by Dortmundczycy mieli niespodziankę, oczywiście Kloppowie również milczeli. Mijały dni, rodzice Maxa codziennie ze sobą rozmawiali, mimo to ich tęsknota z każdym dniem była coraz większa, nie mogli się doczekać gdy znów się spotkają i będą już na zawsze razem.
Monika załatwiała wszystkie sprawy, chciała już tu nie wracać, oczywiście pragnęła by jedynym powodem przyjazdu do Polski było odwiedzanie rodziny i miała nadzieję, że tak właśnie będzie. Marzyła by już być przy swoim ukochanym wraz z synem, aby razem zamieszkali i już nic nie stawało im na drodze do szczęścia.
Tak jak umawiała się kiedyś z Elizą, że pewnego dnia spotkają się razem z dziećmi tak dziś zrobiły. Usiadły na ławce na placu zabaw i przyglądały się dzieciom. Były już dorosłe, dojrzały i nie bały się wścibskich spojrzeń starszych osób, że są za młode by mieć dzieci. Bo to właśnie one dawały im ogromną radość i motywację do walki o swoje.
-Wracam do Dortmundu. - Oznajmiła uśmiechając się do koleżanki.
-Do niego? Czyli, że ten kilkudniowy wyjazd do Niemiec coś dał? - Cieszyła się ze szczęścia blondynki.
-Do niego. - Zaśmiała się. - Nie wiem czy ten wyjazd coś dał, ale wakacje owszem, spotkałam tam Mario przypadkowo i tak jakoś wyszło, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. - Uśmiechnęła się na te wspomnienia.
-Bardzo się cieszę, szkoda, że wyjeżdżasz ale najważniejsze byś ty i Max mieli Mario przy sobie i byli szczęśliwi.
-Dziękuję. - Objęła ją. - A co u ciebie?
-Praktycznie bez zmian, ale jest dobrze.
-Gdy uciekałam z domu nie sądziłam, że moje życie tak się zmieni. Ostatnio nie było kolorowo, ale teraz wiem, że może być już tylko lepiej i w Niemczech czeka na mnie szczęście i Max będzie miał tatę.
-Zmieniłaś się przez ten czas. Jesteś niesamowitą osobą, zawsze zazdrościłam ci tej odwagi, ale teraz gdy dojrzałaś, jesteś wspaniałą mamą, masz ślicznego synka i kochającego cię faceta to już w ogóle chciałabym mieć takie życie jak ty.
-Nie przesadzaj. Wiele musiałam przejść, by teraz móc myśleć o spokojnym życiu.
-Wiem ale dzięki twojej sile ci się udało i możesz być spokojna, bo ktoś na ciebie czeka i wrócisz tam i twoje marzenia się spełnią, już się spełniają.
-Niektóre spełniły się wraz z poznaniem Mario, nie odwdzięczę się Bogu przez całe życie za to szczęście.
-Odwdzięczysz, będąc szczerą i spełnioną osobą. Jedź do Niemiec, stwórzcie rodzinę i dawajcie przykład innym, że zawsze trzeba walczyć do samego końca, a kiedyś zostaniemy za to nagrodzeni.
-Wiesz, żałuję, że się nie zaprzyjaźniłyśmy wcześniej, teraz wiem jak ważni są przyjaciele i muszę zrobić wszystko by odzyskać zaufanie Ann. Dziękuję ci za tą rozmowę, cieszyłabym się gdybyś odwiedziła nas w Dortmundzie.
-To ja dziękuję, bardzo chętnie. Chciałabym poznać tego Mario i wszystko to co cię tam zachwyca.
-Skontaktujemy się i przyjedziesz oczywiście z dzieckiem na wakacje do Dortmundu.


*
-Hej, zajęty?
-Hej, mam trening ale teściu się nie obrazi. - Zaśmiał się do telefonu.
-Taa gdyby to słyszał na pewno by się nie obraził. - Zaśmiała się wysiadając z samochodu.
-Kiedy będę mógł cię znów zobaczyć?
-Ojj Mario nie wiem, mam jeszcze parę spraw, ale w przyszłym tygodniu już na pewno.
-Ale mnie pocieszyłaś. - Posmutniał.
-Oj nie marudź. Kocham cię.
-Ja ciebie też. - Rozchmurzył się.
-Muszę kończyć, paa. - Rozłączyła się.
-Możemy już iść. - Powiedziała podając syna stojącej obok kobiecie i zamykając samochód.

*
-Coś ty taki szczęśliwy? - Zapytał Marco podając piłkę do bruneta.
-Mam swoje powody. - Zaśmiał się. - Nie obijaj się, niedługo zaczyna się sezon.
-Nie podzielisz się z nami tym powodem? Może i nam udzieli się dobry humor. - Podpowiedział Hummels.
-Powiedzmy, że poznałem wspaniałą dziewczynę...a raczej kobietę. - Poprawił się uświadamiając sobie ile czasu minęło od ich pierwszego spotkania.
-Uuuuuuu, czyli zakochany. - Zaśmiali się. - Kiedy ją poznamy?
-Mam nadzieję, że niedługo. - Odparł uśmiechnięty i zaczął podbijać piłkę, gdy po chwili poczuł delikatne dłonie, które zasłoniły mu oczy.
-----------
Mam wam do zakomunikowania, ze zostały tylko 2 rozdziały. Zastanawiam się jeszcze nad epilogiem, ale nie wiem czy powstanie. Nieprawdopodobne jak to szybko zleciało. Mamy 49 rozdział i tylko dwa do końca.
Dziękuję Wam wszystkim za czytanie tego :*

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 48

Poczuł łzy napływające mu do oczu, dziewczyna chciała coś powiedzieć jednak zakrył jej usta palcem i zaczął się do niej przybliżać, by po chwili móc zatopić się w jej ciepłych, delikatnych ustach.

-Mario. - Wyszeptała odrywając się od jego ust i spoglądając na niego. - Przepraszam. - Mówiła łamiącym się głosem.
-Ciii. - Uciszył. - To już nie ma znaczenia, liczy się tylko tu i teraz.
-Ma znaczenie. - Odparła smutno.
-Kocham cie, ty też mnie kochasz prawda? - Zapytał ujmując jej twarz w dłonie.
-Kocham, nigdy nie przestałam. Powinnam ci jednak wszystko opowiedzieć, nie chcę cie już okłamywać. - Chłopak kiwnął głową i zaczęła opowiadać.
Wyjechałam bo zapragnęłam znów zasmakować szalonego życia, to było głupotą bo przy tobie byłam prze szczęśliwa, ale coś mi odwaliło. Utrzymywałam kontakt z Łukaszem więc był wniebowzięty gdy tylko zadzwoniłam by przyjechał bo go potrzebowałam. Tak naprawdę nie byłam z nim, bo powiedział, że nie da mi tego czego oczekuję. Chciał być taki jak ty i być ze mną w normalnym związku. Ale nie potrafiłam go pokochać, dla mnie byłeś i jesteś tylko ty. Spróbowaliśmy, ale po kilku dniach stanęło na przyjaźni, bo w głowie miałam tylko ciebie. Później dowiedziałam się, że jestem w ciąży starał się mi pomóc, ale wróciłam do rodzinnego domu, gdzie nawet ojciec miło mnie przyjął,. Zdziwił mnie, bo cieszył się, że będzie miał wnuka, mama tak samo, a gdy urodziłam nie mogli odczepić się od Maxa. Gdy pierwszy raz ujrzałam syna to wiedziałam, że to ty jesteś ojcem, całą ciążę się wahałam ale miałam nadzieję, że to ty. Ulżyło mi, ale później nie wiedziałam jak ci powiedzieć, przez jakiś czas chyba nawet nie zamierzałam. Bałam się jak zareagujesz, że nie będziesz chciał znać ani mnie ani dziecka. Później rodzice mi pomagali, skończyłam szkołę i po raz pierwszy do Dortmundu pojechałam na ślub Ann. Teraz jestem tu, a ty wiesz o Maxie i niczego się już nie boję.
-Przeszłość już mnie nie obchodzi, nigdy nie przestałem cie kochać, starałem się wymazać ciebie z pamięci, ale to było na nic. Kocham cię nad życie, ty jesteś najważniejsza i teraz również Max. Przepraszam, że rano tak zareagowałem, ale to było dla mnie trochę za dużo. Jednak gdy sobie to przemyślałem to byłem prze szczęsliwy, że znów cie widzę, trochę odmienioną, ale ciebie. - Zaśmiał się delikatnie. - I nadal nie wierzę w swoje szczęście, że znów mogę poczuć twój dotyk, a za ścianą śpi nasz syn.
-To był największy błąd w moim życiu, ta ucieczka. Jednak jeśli nie będziesz chciał mnie znać to... - Przerwał jej.
-Zwariowałaś? Wiesz o czym mówię od dłuższego czasu i dlaczego tu jestem ? Bo cie kocham, ciebie i naszego syna i chce żebyśmy stworzyli rodzinę.
-Rodzinę ?
-Tak. Dwa lata temu gdy byłaś w tej koszulce po raz pierwszy wyznałem ci miłość i zaproponowałem bycie razem. Teraz robię to samo..... Kocham cie i nie przeżyję kolejnego dnia bez ciebie. Zgodzisz się do mnie wrócić?  - Zapytał, a Monika wtuliła się jedynie w jego silne ramiona. Nie potrafiła nic odpowiedzieć, nie była w stanie. Kochała go i chciała to wykrzyczeć całemu światu, aktualnie była najszczęśliwszą kobietą na świecie, jednak bała się go znów skrzywdzić.
-Mario, ale... - Wypowiadała przez łzy. - Wybaczysz mi i tak po prostu znów wszystko będzie jak dawniej?
-Tak i będzie jeszcze lepiej. - Uśmiechnął się i schylił by ją pocałować. - Nie mam ci już czego wybaczać.
-Kocham cię. - Wyszeptała między pocałunkami.

Spędzili na balkonie prawie godzinę rozmawiając, wspominając i okazując sobie czułość. Pasują do siebie idealnie i mimo tego co przeszli ich miłość jest niezniszczalna.
Słysząc płacz dziecka, Mario zatrzymał ukochaną oferując, że to on pójdzie. Podszedł do Maxa i delikatnie wziął go na ręce, a chłopiec zaraz przestał płakać.
-Hej mały, wiesz, że jestem twoim tatusiem ? - Mówiąc to miał łzy w oczach. - Teraz już zawsze będziemy razem, ja, mama i ty. Obiecuję. - Pocałował chłopca w czoło i zaczął z nim chodzić po pokoju delektując się każdą chwilą spędzoną ze swoim dzieckiem. Wszystkiemu przyglądała się Monika, zadowolona, że dwóch najważniejszych w jej życiu mężczyzn ma obok siebie. Podeszła do Mario i przytuliła się do nich. Nawet mały wyglądał na zadowolonego, czuł, że będzie dobrze i, że teraz będzie miał też i tatę.
Mario długo zajmował się synem i bawił się z nim. Bardzo się do niego przywiązał, ale chciał też spędzić czas z Moniką. Zanieśli więc syna do Kloppów, oznajmili, że wszystko jest na jak najlepszej drodze i teraz wybierają się na wspólny spacer.
Para spacerowała po plaży w ciszy, co chwilę spoglądając na siebie. Mario był nią oczarowany, nie sądził, że znów zazna takiego szczęścia. Złapał ją za rękę i wyznał
-Tak bardzo za tobą tęskniłem.
-Ja za tobą jeszcze bardziej. Przepraszam, że tak cię skrzywdziłam.
-Może wyszło nam to na dobre. Przekonaliśmy się jak trwała jest nasza miłość. Kocham cie.
-Ja ciebie też. - Zatopiła się w jego słodkich ustach. Z każdą chwilą pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i po chwili para wylądowała na chłodnym piasku.
-Pragnę cię. - Wyszeptał błądząc dłońmi po jej udach. - Tu i teraz.
-Tu? - Zaśmiała się delikatnie, ponownie go całując.
-Tak, nikt nas nie zobaczy, jest ciemno. - Uśmiechnął się łobuzersko i pozbył się ubrań leżącej pod nim blondynki, a następnie również swoich.
Piasek był zimny i niewygodny lecz mimo to para spędziła ze sobą cudowne niezapomniane chwile. Po wszystkim leżeli zmęczeni na piasku, który przyklejał się do ich spoconych ciał i wpatrywali się w piękne gwieździste niebo. Chłopak widząc, że Monika zaczyna trząść się  z zimna, objął ją mocniej i pocałował w czoło.
-Wrócisz ze mną do Dortmundu ? - Wyszeptał spoglądając na nią.
-A chcesz tego?
-Niczego bardziej nie pragnę. Chcę mieć ciebie i Maxa przy sobie.
-To półtora roku rozłąki nieźle dało mi w kość. Gdybym nie wyjechała moglibyśmy cieszyć się sobą przez cały ten czas... - Wspominała.
-Teraz możemy być razem już do końca życia, ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - Odparł podnosząc się i siadając na przeciwko Moniki.
-Wrócę. - Uśmiechnęła się. - Ale....
-----------------------------

Grr. napisałam ten rozdział kompletnie bez weny, zastanawiałam się nad każdym słowem i pisałam szybko to co przyszło mi na myśl. Ale chciałam napisać dziś rozdział, bo jutro żaden się nie pojawi, niestety nie będę miała czasu. Ale jutro wieczorem ew. w czwartek biorę się za pisanie.

Przepraszam za ten rozdział, jest nijaki.
Teraz czas na randkę z geografii. Ech...

Na przeprosiny nasz Piszczu <3 
http://24.media.tumblr.com/e3c35f4dce2f02066a76de54b6180e4b/tumblr_mnimrdn0VH1ryl74jo1_1280.jpg

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 47

-Nie Mario... nie znasz go, mnie w pewnym sensie też nie. - Spojrzał na nią badawczo. Zdjęła okulary, które po chwili wylądowały na stoliku i odezwała się. - Przyjrzyj się, naprawdę nikogo Ci nie przypominam ? - Odparła zawiedziona, głos jej zmiękł i poczuła, jak bardzo jej go brakowało.
Blondynka siedziała i wpatrywała się w jakże interesujące buciki jej syna, a brunet przyglądał jej się i nie dowierzał. Nie dociera do niego jak mógł być taki głupi, widzieli się kilka razy, a jej nie poznał. Zmieniła fryzurę, ale co z tego skoro ona, jej głos, uśmiech nie zmienił się. Rozmawiał z nią, stał tak blisko i nie poznał jej. Nie wiedział jak zareagować, tyle myśli kłębiło mu się w głowie, tyle uczuć. Wszystko wróciło, wspomnienia, spotkania, pocałunki, których nigdy nie zapomniał. Jego miłość wróciła, był szczęśliwy ale też wzbierała się w nim złość i pytanie dlaczego wtedy go opuściła.
-Ja.... - Wydukał i zaciął się, nie wiedział co zrobić, więc wstał i odszedł obdarzając dziewczynę ostatnim szybkim spojrzeniem. Szedł przed siebie nie zwracając uwagi na innych i potrącając niejedną osobę.

*
Odszedł, tak po prostu nic nie mówiąc. Rozpłakała się przytulając do siebie synka. Nie zwracała uwagi na ludzi przechodzących obok i przyglądających się jej. Nic ją już nie obchodziło, Mario odszedł, zabierając ze sobą wszelkie nadzieje. Zostawił ją samą z Maxem, tak jak ona postąpiła kiedyś. Poczuła, że go znów straciła. Wmawiała sobie, że go nie kocha, że chce tylko by Max miał ojca, oszukiwała jednak samą siebie. Kochała Mario nad życie i wytrzymała bez niego tyle czasu, ale teraz obawia się, że sobie nie poradzi.
Otarła dłonią łzy z policzków, zabrała okulary i wraz z synem podążyła do hotelowego pokoju. Usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach. Zastanawiała się co tak naprawdę pomyślał sobie brunet i co teraz będzie. Nie mogąc dłużej wytrzymać ciszy panującej w okół niej zabrała syna i zapukała do pokoju ojca, któremu wszystko opowiedziała. Nie kryła łez, musiała dać im upust i komuś się wygadać.
-I wtedy wstał i odszedł. - Skończyła opowiadać, a po policzku popłynęła jej kolejna słona łza.
-Musi sobie wszystko przemyśleć. - Pocieszała ją Ulla.
-Mario to rozsądny chłopak i nie opuści tak po prostu swojego syna.
-Chciałabym w to wierzyć.
-To uwierz, bo ja wierzę, że jeszcze zatańczę na waszym weselu. - Starał się rozluźnić atmosferę Klopp.


*
Siedział  w barze sącząc kolejnego drinka, starał się jednak nie przesadzić, by racjonalnie wszystko przemyśleć. Tyle razy myślał co będzie gdy znów ją spotka, chciał nawet kilka razy jechać do Polski ale przyjaciele odradzali mu to by bardziej się nie dołował. Teraz gdy znów ją spotkał i jest niedaleko nie ma pojęcia co powinien zrobić. Nadal ją kocha ale ona tak bardzo go skrzywdziła, wyjeżdżając i to z innym facetem. Poczuł się zraniony ale nigdy o niej nie zapomniał, często ją wspominał i śnił. Teraz ma szansę, by wszystko mu wytłumaczyła, by mogli być razem o ile ona zechce i jest sama. Jednak nie ma odwagi żeby wstać i pójść do niej, boi się tego co usłyszy, a może wcale nie będzie chciała z nim rozmawiać. Przez to wszystko zapomniał o chłopcu - jej synku. Czy to możliwe, że jest on również jego synem? Sam niedawno stwierdził, że jest podobny do niego. Nie wie ile chłopiec ma miesięcy, ale wygląda na dość dużego, a w święta zanim się rozstali spędzili jeszcze razem noc. Więc jeśli Max jest jego synem to dlaczego Monika nigdy go o tym nie powiadomiła. Bił się z myślami, jednak dopił ostatni łyk napoju i podniósł się z krzesła. Wrócił do swojego pokoju, wziął szybki prysznic i wyszedł.

Uświadomił sobie właśnie, że nie wie który pokój należy do Moniki. Gdy zebrał się już w sobie, to oczywiście coś musiało stanąć mu na drodze. Miał już pukać do każdych drzwi po kolei, gdy ujrzał przed sobą Kloppa. Ktoś chyba jednak nad nim czuwał i pragnął by ta dwójka w końcu się pogodziła.
-Trenerze? Co trener tu...no tak. - Przypomniał sobie, że kobieta której szuka to nie Melanie tylko Monika, a mężczyzna przed nim stojący to jej ojciec.
-Miło cie widzieć. - Wyciągnął rękę do 22 letniego już piłkarza.
-Wzajemnie. - Uścisnął dłoń szkoleniowca.
-Szukasz może Moniki?
-Moniki, Melanie, którejś z nich. - Uśmiechnął się z grymasem bólu.
-Pokój nr. 11. - Wskazał drogę chłopakowi, a sam oddalił się w swoją stronę.
-Dziękuję. - Powiedział już sam do siebie i poszedł w stronę wskazanego pokoju. Stanął i zawahał się. Miał pustkę w głowie, znów nie wiedział co jej powiedzieć, jednak niepewnie zapukał i po dłuższej chwili ujrzał przed sobą tą samą blondynkę, którą widział dziś rano, tylko że ta wyglądała na jeszcze bardziej przygnębioną i zmęczoną.

Otworzyła drzwi i serce mocniej jej zabiło, stał przed nią Mario, a ona wyglądała co najmniej źle. Czerwone oczy od płaczu, potargane włosy i koszulka poplamiona czekoladowymi lodami, na której widok brunet uśmiechnął się wspominając tamten pamiętny dzień. Nie przeszkadzał mu jej widok, pragnął ot tak mieć wszystko już za sobą i móc znów trzymać ją w swoich objęciach.
-Hej. - Rzekł ledwo słyszalnie.
-Wejdź. - Odparła zachrypniętym głosem, brakowało jej sił, bo prawie cały dzisiejszy dzień przepłakała. Usiadła na brzegu łóżka i wpatrywała się w chłopaka, który stał nieruchomo i najprawdopodobniej zbierał myśli. Poczuła nadzieję, że chociaż chce poznać swojego syna. Nie liczyła na nic więcej, zdawała sobie sprawę z tego, że on jej nienawidzi. Mimo wszystko sprawił jej radość tym, że przyszedł.
Nagle brunet ruszył się i podszedł do łóżka na którym spał chłopiec, kucnął obok i dotknął delikatnie jego rączki.
-Max. To mój syn ? - Spojrzał na siedzącą obok dziewczynę, która pokiwała tylko twierdząco głową, zauważyła łzę spływającą po policzku piłkarza i wzruszyła się widząc swojego syna po raz pierwszy ze swoim ojcem.
-Przepraszam. - Odparła smutno  i wyszła na balkon. Mario natomiast wpatrywał się w śpiącego chłopca, nadal nie wierzył, że jest jego synem. Poczuł nagłą radość i dumę, że jest ojcem, a ta mała istota, którą trzyma za rączkę jest jego dzieckiem. Okropny dzień zmienił się w coś wspaniałego. Poczuł nadzieję, że jeszcze wszystko może się ułożyć. Ucałował Maxa w główkę i podążył za Moniką.

*
Opierała się o barierkę i wpatrywała w gwieździste niebo, a po policzkach spływały jej łzy, nie był to jednak smutek, a raczej ulga. Najgorsze ma już za sobą i niezależnie od tego co się teraz stanie, nie będzie musiała się martwić, że jej syn nigdy nie pozna swojego ojca.  Nagle poczuła czyjś oddech na swojej szyi. Objął ją w pasie i odwrócił w swoją stronę. Wpatrywał się w jej piękne oczy, była taka piękna w świetle księżyca. Otarł jej łzy i spoglądając w niebo rzekł.
-Jak mogłem być taki głupi. - Spojrzał jej w oczy. - I nie poznać kobiety, którą kocham nad życie.
Poczuł łzy napływające mu do oczu, dziewczyna chciała coś powiedzieć jednak zakrył jej usta palcem i zaczął się do niej przybliżać, by po chwili móc zatopić się w jej ciepłych, delikatnych ustach. 


---------------------------------
47 rozdział oddaje w Wasze rączki ;3

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 46

Gdy tylko dotarliśmy na miejsce byłam pod ogromnym wrażeniem. Tu wszystko jest takie piękne. Zachwycałam się krajobrazem przez dobre kilka minut, aż w końcu pojechaliśmy do naszego hotelu, który jak się okazało również był wspaniały. Już na początku śmiało mogłam stwierdzić, że będą to moje najlepsze wakacje.
Ja miałam ogromny pokój z Maxem, a Ulla z tatą. Rozpakowaliśmy się, przebraliśmy i od razu postanowiliśmy zwiedzić to urocze miejsce. Miałam jednak wrażenie, że tata bardziej zachwyca się wnukiem niż widokami, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Po zwiedzaniu wybraliśmy się na pyszny obiad, a następnie tata został z Maxem w hotelu, a ja z Ullą poszłam się opalać.

Minęły dopiero dwa dni, a ja mam wrażenie, że opaliłam się bardziej niż przez wszystkie swoje wakacje. Właśnie Max pluskał się w wodzie z dziadkiem, Ulla czytała jakąś gazetę, a ja podziwiałam syna. Niedługo skończy roczek, a ja pamiętam gdy się rodził, jakby to było wczoraj. Czas tak szybko leci, gdy patrzy się na własne dzieci. Pamiętam gdy uciekłam z Polski do Niemiec, miałam wtedy 17 lat, a teraz jestem 19 latkom z rocznym maluchem. Gdy opuszczałam dom rodzinny, nie spodziewałam się, że to wszystko tak się potoczy. Teraz ja jestem tu, a Ann ze swoim mężem nad Bałtykiem. Niesamowite jak życie potrafi się diametralnie zmienić. Mały był już zmęczony zabawą więc postanowiliśmy wrócić do hotelu. Znów cały dzień spędził bawiąc się z dziadkiem, więc i ja przesiedziałam z nimi w pokoju. Wieczorem wróciliśmy do siebie, ułożyłam synka do snu i sama się położyłam. Nie mogłam jednak zasnąć, coś nie dawało mi spokoju, nie wiem jednak co takiego.

Następnego dnia, mały siedział już z dziadkami, a ja właśnie wracałam ze śniadania. Gdy przechodziłam korytarzem usłyszałam znajomy głos, który mnie wręcz przeraził.
-Melanie?! - Tylko jedna osoba, mogła tak się do mnie zwrócić. Niechętnie odwróciłam się i spojrzałam na stojącego przede mną chłopaka. Znów mam szczęście, bo słońce jest tu niewiarygodnie mocne, że nie sposób ruszyć się bez okularów.
-Co za spotkanie ! - Uścisnął  mnie.
-Hej. - Odparłam z gulą w gardle.
-Przyjechałaś tu na wakacje? Może w końcu się lepiej poznamy.
-Taaak. Przepraszam, ale trochę się śpieszę. - Wymusiłam uśmiech i odwróciłam się napięcie.
-To do później. - Krzyknął za mną i odszedł. Gdy miałam pewność, że już mnie nie widzi wbiegłam do pokoju taty trzaskając za  sobą drzwiami.
-Cholera! Nie uwierzycie kogo widziałam.
-Kogo takiego? - Zapytał tata zajęty niańczeniem Maxa.
-Mario.... - Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Mario tu jest? - Spytała Ulla.
-Tak, rozmawialiśmy, oczywiście uważa mnie za Melanie. - Zaśmiałam się ironicznie.
-Monika, to chyba coś znaczy prawda?
-Co? Że to przeznaczenie? Powinnam powiedzieć mu w końcu prawdę?
-Zgadza się. - Przytaknęła.
-Nie wiem... - Usiadłam zrezygnowana przy synku bawiącym się z dziadkiem. - Myślicie, że to dobry pomysł?
-Jeżeli nie chcesz  tego dla siebie, to zrób to dla Maxa, nawet jeśli Mario go nie zaakceptuje, w  co wątpię, to i tak powinien wiedzieć, że ma syna.
-Po co mi to było...
-Co?
-Nie nic. Spróbuje coś wymyślić.
-Nie próbuj tylko powiedz mu prawdę.
-Okey, ale muszę to sobie najpierw jakoś ułożyć. - Zabrałam synka i wróciłam do swojego pokoju. Gdzie przepłakałam większość dnia, zastanawiając się jak to zrobię. Mają rację, to przeznaczenie. Najwidoczniej Bóg chce by Mario dowiedział się prawdy. W końcu nie bez powodu cały czas go spotykam. Muszę zebrać siły i jakoś mu to wyznać. Pytanie tylko jak. Wieczorem zostawiłam syna pod opieką dziadków i wybrałam się na poszukiwania Mario. Wahałam się przez cały czas, ale to już ciągnie się zbyt długo. Teraz mam okazję i zanim się rozmyślę muszę go jakoś znaleźć.

Mario
Siedziałem na ławce wpatrując się w niebo i zastanawiając się nad własnym życiem. Może to jakieś przeznaczenie? Spotykam ją już któryś raz, niby nie rozmawialiśmy tak naprawdę ale mam wrażenie jakbym znał ją już kilka lat. Tak bardzo przypomina mi Monikę, że aż się boję, że się w niej zakocham. Zachowuje się jakoś dziwnie, ale może taka natura. Raczej nie powinienem zaprzątać sobie nią myśli, w końcu ma dziecko i męża pewnie też, więc nie mam o czym marzyć. Jednak nie daje mi to spokoju, oczarowała mnie już podczas pierwszego spotkania. Teraz znów widzę postać szczupłej blondynki zmierzającej w moją stronę. Ku mojemu zdziwieniu usiadła obok mnie na ławce  i dopiero po chwili odezwała się.

-Mario tak? - Spytała uśmiechając się delikatnie.
-Hej Melanie, miło cie widzieć. - Rozchmurzyłem się.
-Ymm masz może jutro czas? - Oddychała głęboko, by zachowywać się w miarę naturalnie.
-Tak, jasne.
-Chciałabym porozmawiać.
-Ale rozmawiamy więc...
-Musisz też kogoś poznać. - Przerwała.
-Ach okey. Wszystko w porządku ?
-Tak..
-Wyglądasz na co najmniej przestraszoną.
-Nie. Zależy mi na jutrzejszym spotkaniu, możesz być jutro o 10 w hotelowej restauracji ?
-Tak oczywiście.
-Okey, to do zobaczenia.
-Pa.

*
Wstała i wróciła szybko do pokoju pochwalić się Ulli i ojcu co takiego zrobiła.  Tej nocy znów nie spała, myślała jak mu to wszystko wytłumaczyć, teraz już od tego nie ucieknie, chcę czy nie, wyzna mu prawdę, a jak zareaguje to już inna sprawa. Robi to dla synka nie dla siebie. Nie spała w nocy więc o mało nie zaspała na spotkanie. Z każdą minutą denerwowała się coraz bardziej. Wzięła szybki prysznic, ubrała się, ubrała również Maxa i opuściłam pokój. Kroczyła dumnie, postanowiła, że nie mam się czego obawiać i tak nie jest z Mario wiec nic nie traci. Podeszła do stolika przy którym siedział już brunet i usiadła na przeciwko niego.
-Cześć. - Uśmiechnął się.
-Hej.
-Chciałaś mi kogoś przedstawić?
-Tak. Mojego syna. -Wskazała na chłopca siedzącego jej na kolanach.
-Ale znam go już. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Nie Mario... nie znasz go, mnie w pewnym sensie też nie. - Spojrzał na nią badawczo. Zdjęła okulary, które po chwili wylądowały na stoliku i odezwała się. - Przyjrzyj się, naprawdę nikogo Ci nie przypominam ? - Odparła zawiedziona, głos jej zmiękł i poczuła, jak bardzo jej go brakowało.

-----------
Dooobra nie tak miało być, godzinę po meczu zmieniłam cały rozdział. Nie chcę Was dłużej męczyć dlatego w jednym rozdziale tyle się dzieje. Mario dowie się prawdy i będzie już z górki. Gdyby nie wczorajszy mecz ciągnęłabym to dalej, ale chyba sama siebie chcę pocieszyć chociaż opowiadaniem. Przed meczem mówiłam, że Borussia nic nie musi, bo nie musiała ale miałam być twarda, a ja beczę od meczu aż do teraz gdy przypomnę sobie ostatnie minuty. Jestem z nich baaaaaaardzo dumna, nie sądziłam, że kiedyś przeżyję coś takiego, żal, że się nie udało, to  jednak cholernie boli. Uważam, że BVB zasłużyło na zwycięstwo, grali dobrze, jednak zabrakło sił za bardzo się nabiegali, ale widać było jak Bayern przez pierwsze 30 minut nie potrafił nic zrobić. Szkoda niewykorzystanych sytuacji ale jestem z nich dumna, czuje ogromną satysfakcję, że mój kochany klub grał w finale LM. Po takim finale czuję, że moja miłość do klubu jest jeszcze większa. Dziękuję chłopcom za piękny mecz, płakać tak naprawdę zaczęłam dopiero gdy ujrzałam łzy w ich oczach. Płaczący Piszczek, załamany Reus i Lewy. To coś niesamowitego i liczę, że to nadepnięcie Lewego na bodajże Boatenga było z premedytacją, bo gdyby to była prawda to Lewy nie deptałby swojego nowego kolegi. Liczę, że nie przejdzie on do Bayernu.
Wczoraj widząc Goetze na trybunach dopiero wtedy dotarło do mnie, że jego już nie będzie w BVB od przyszłego sezonu. Nie wiem, może się mylę, ale mam wrażenie, że radość po golu Gundo i smutek po drugim golu Bayernu nie były udawane. Może jednak coś go nadal z nimi łączy, nie wiem i nie dowiem się już ale miło było zobaczyć jego raczej prawdziwe uczucia, wątpię by potrafił udawać w takiej chwili.
                                                  


http://25.media.tumblr.com/ca989b8038fd6f1e9b2f491651a1686f/tumblr_mndksxVDUh1rx12g6o4_250.gif 

Danke jungs.
To duma być kibicem BVB.
BvB ♥


http://24.media.tumblr.com/8aa456c798a874257a89cdec273d290c/tumblr_mne7b2iOzI1rhs8mlo1_250.gif
http://25.media.tumblr.com/6157d7f363f0c8b65d24fc6be4497268/tumblr_mne7b2iOzI1rhs8mlo3_r1_250.gif


http://24.media.tumblr.com/d039ad6f688ab193b50a9cd7e213a07c/tumblr_mndn4imjCJ1qitj3no1_500.png
                                                    
a bawarczycy to jednak chamy, nie potrafią się zachować.Śmiać się prosto w twarz. ..
http://static.fangol.pl/content/4/6/b/46b0ac7c71e6ba4a73b1ae19268fe5bf-554.jpg

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 45


Zdenerwowana szybko wróciłam do domu. Na szczęście mały nie sprawiał już problemów i szybko zasnął, a ja siedziałam i myślałam nad tym co wydarzyło się w parku. Wcale nie pomyślałam, że mogłam go tam spotkać, nie spodziewałam się czegoś takiego, jedynym plusem jest to, że chyba mnie nie rozpoznał. Jednak w tamtej chwili miałam ochotę rzucić mu się na szyję i wyznać całą prawdę. To jednak niemożliwe, nie wiem czy kiedyś będę umiała to zrobić.
Nad ranem obudził mnie jakiś hałas, okazało się, że wrócili z wesela, a ja zasnęłam na kanapie w salonie.
-A ty co tu robisz? - Zapytał tata.
-Zasnęłam? - Odparłam przeciągając się.
-Ach, a gdzie mały ? - Wtrąciła się Ulla.
-Na górze śpi. Chyba. - Westchnęłam. - Nie daje rady.
-Pójdę do niego.
-Co się stało? - Jurgen usiadł obok mnie.
-Nic, po prostu sama sobie nie radzę...
-Mówiłem, porozmawiaj z Mario, on w końcu sobie kogoś znajdzie. Wczoraj całą noc trajkotał jaką to fajną dziewczynę spotkał w parku.
-Może Melanie, co ?  - Na twarz wkradł mi się uśmiech.
-Tak, no i cały czas ją wychwalał, ale podobno długo nie rozmawia...li ... zaraz, skąd wiesz? - Spojrzał na mnie zdumiony.
-No wiesz, byłam wczoraj w parku, bo mały nie chciał spać i tak jakoś wyszło, że ona tam był i...
-I widziałaś ich? I jesteś zazdrosna tak? Dlatego teraz masz doła? - Dopytywał.
-Gorzej. - Spojrzał na mnie pytająco. - To ja jestem tą Melanie.
-Coś ty znów wymyśliła.
-Oj no, zagadał a ja wymyśliłam sobie nowe imię. Przecież wiesz, że nie jestem w stanie wyznać mu prawdy.
-Aż dziwne, bo mówił, że taka ładna i wgl...
-Ejj.!
-Wróć do czerwonych włosów! - Zaśmiał się, wstając z kanapy.
-Dziękuję!
-Żartuję. - Potargał mi moje potargane już włosy i dodał.- Nie mogłem wymarzyć sobie piękniejszej córki, jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. - Ucałował mnie w czoło i usłyszeliśmy chrząknięcie Ulli. - Oczywiście zaraz po mojej żonie. - Ją również pocałował i Maxa, którego trzymała na rękach i dodał, że jest zmęczony i idzie spać.
-Oj ten Jurgen. Mały już nie spał, ale leżał spokojnie. - Podała mi syna.
-Dziękuję. Dam radę, idź się połóż. Na pewno też jesteś zmęczona.
-Owszem. Dziękuję, a wiesz ta cała Melanie naprawdę spodobała się Mario. - Zaśmiała się i poszła w ślady męża.
-Chcą mnie zeswatać. - Zwróciłam się do synka. - Chodź idziemy zrobić śniadanko.
Zabrałam Maxa do kuchni i zrobiłam nam coś do jedzenia. Następnie przyszykowałam też coś na obiad, ponieważ, gdy Ulla wstanie na pewno nie będzie chciało się jej gotować więc postanowiłam ją wyręczyć. Resztę dnia spędziłam bawiąc się z synkiem dopóki tata i Ulla nie wstali.

Właśnie siedzieliśmy razem przy stole jedząc obiad, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam zdezorientowana na domowników i czym prędzej zabrałam synka i wszystkie rzeczy które mogłyby mnie zdradzić na górę. Tata poszedł otworzyć,  ja zostawiłam małego w sypialni, a sama stanęłam blisko schodów, by móc wiedzieć kto nas odwiedził. Jak się okazało było to młode małżeństwo.
-Dzień dobry, nie przeszkadzamy ? - Usłyszałam głos Ann, przy ojcu pojawiła się również Ulla.
-Nie, wchodźcie, co was sprowadza?
-Nie, nie mamy właściwie czasu. - Odezwał się Marco. - Chcieliśmy się pożegnać.
-Pożegnać?
-Jedziemy w podróż poślubną.
-Ach tak, w porządku. Więc wszystkiego dobrego.
-Dziękujemy, postanowiliśmy, że pojedziemy nad Bałtyk, bardzo chciałbym lepiej poznać ojczyznę mojej żony. - Zaśmiał się blondyn, poczułam się w pewnym sensie zazdrosna gdy wyrażał się o niej w taki sposób. Kto by pomyślał, że Ann jest już czyjąś żoną.
-Cieszę się.
-Może byłaby jakaś szansa, by skontaktować się z Moniką? - Brunetka odezwała się z nadzieją w głosie, aż o mało nie zbiegłam do nich na dół. - Chciałabym odnowić z nią kontakt, zawsze będzie dla mnie przyjaciółką i to co się stało dla mnie nie ma już znaczenia.
-Wiesz.. - Odezwał się Klopp.
-Trzeba mieć nadzieję. - Wtrąciła się Ulla. - Monice też na pewno was brakuje.
-Możliwe. No nic, także dziękujemy i do widzenia.
-Do widzenia. 
Drzwi zatrzasnęły się i zeszłam na dół wraz z Maxem.
-Słyszałaś?
-Tak.
-Teraz już musisz się odważyć i wszystko naprawić.
-Pytanie, jak ?
-To już zależy od ciebie.

Byłam w Dortmundzie przez 4 dni, teraz znów wróciłam do Polski, lecz nie na długo. Postanowiliśmy, że najwyższa pora trochę odpocząć i jeszcze w tym tygodniu jedziemy na wakacje, na Malediwy. Mama bardzo się ucieszyła gdy wróciłam do domu, zachowywała się jakby nie było mnie co najmniej 4 miesiące, a nie dni. Była zawiedziona, ze znów wyjeżdżamy jednak nie protestowała. W Polsce byłam zaledwie dwa dni, w tym czasie kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy dla mnie i Maxa, załatwiłam wszystkie sprawy i znów leciałam do Dortmundu, a stamtąd razem z tatą i Ullą lecieliśmy na wymarzone Malediwy. Są to nasze pierwsze wspólne wakacje, a tym bardziej dla małego Maxa.

-----------------
Taki krótki, nie wiem czemu ale jakoś wczoraj zapomniałam dodać rozdział, a tak na jutro byłby taki radośniejszy, by niezależnie od wyniku dzisiejszego finału poprawić Wam jeszcze humor ;d Chociaż nie sądzę by nawet po przegranej humory były złe, bo ja i tak będę dumna i zadowolona, że BVB grało w finale, a jeżeli podniosą puchar to już wgl chyba się ze szczęścia zabije ;d

No nic życzę dużo szczęścia i dobrej gry naszym chłopcom, a Wam miłego oglądania meczu i jak najlepszego wyniku. <3

PS. Anonimki drogie proszę podpisujcie się :), będzie mi łatwiej później.

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 44

Zamarłam. Nagle wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
Zdezorientowana zakryłam Maxowi buzię dłonią i gwałtownie wyszłam z kościoła. Wiedziałam, ze tym zwrócę na siebie jeszcze większą uwagę jednak nie potrafiłam tam dłużej stać. Wsiadłam do taksówki, podałam kierowcy adres i szybko wróciłam do domu taty. Dopiero tam zdjęłam okulary i poczułam się bezpiecznie.
-No to byś mnie wkopał. - Zaśmiałam się do synka sadzając go na kanapie, gdy nagle zadzwonił mi telefon.
-Słucham?
-Wróciłaś do domu ? - Odezwał się tata.
-Tak, pewnie każdy zwrócił na nas uwagę. - Zaśmiałam się.
-No nie da się ukryć.
-Dobra bawcie się tam dobrze damy sobie radę z Maxem.
-Na pewno? Bo możemy wrócić jeszcze dziś.
-Na pewno. Mnie tam być nie może, ale chociaż wy bądźcie tam z nimi.
-W porządku. To trzymajcie się.
-No pa. Miłej zabawy.
Rozłączyłam się i usiadłam obok synka usiłującego zepsuć pilot od telewizora.
-O nie, dziadek byłby niezadowolony. - Zaśmiałam się i zabrałam mu tą "zabawkę"  - To co niedobrzelcu, zadzwonimy do dziadków z Polski?

*
Wesele rozkręcało się w najlepsze, było pełno gości w większości piłkarzy wraz z partnerkami. Klopp miał właśnie okazję zatańczyć z panią Reus.
-Wspaniały ślub. - Pochwalił ją.
-Tak, jestem bardzo szczęśliwa.
-Nie mogę doczekać się kiedy zatańczę na weselu własnej córki. - Wyrwało mu się.
-Moniki? Wychodzi za mąż? - Zdziwiła się.
-Niee, tak mi się powiedziało. To musi być cudowne uczucie, być ojcem panny młodej. - Uśmiechnął się.
-Zapewne. - Odwzajemniła uśmiech.

-Marco trener zarywa ci do żony. - Zaśmiał się Goetze, za co został skarcony wzrokiem przez siedzącą obok Ullę Klopp.
-Nie siedź tak tylko przywołaj mojego męża do porządku a sam zatańcz z Ann. - Podpowiedziała kobieta.
-Tak jest prosze pani. - Marco zasalutował i za chwilę go nie było, a zamiast niego przy stole pojawił się Jurgen.
-A ty Mario co tak siedzisz, rusz się idź zatańcz. - Poganiał go.
-Nie ma z kim.
-Mało tu ładnych kobiet? - Wtrącił się przechodzący obok Schmelzer.
-Widocznie za mało... - Urwał. - Ciekawe czy ja się kiedyś ożenię.
-Ożenisz, ożenisz. - Klopp puścił oczko do żony.
-Trenerze, tylko że ja nadzieję straciłem wraz z odejściem Moniki. - Posmutniał.
-Może najwyższa pora ją odzyskać?
-Kogo? - Zainteresował się Geotze.
-No nadzieję. - Roześmiało się małżeństwo widząc, że chłopakowi nadal zależy na Monice. - Jeszcze będą razem. - Szepnęła kobieta mężowi na ucho.
-Chodź kochanie, trzeba dawać młodym przykład. - I porwał żonę do tańca.
Wszyscy świetnie się bawili, jednak Mario był przygnębiony. Niestety czuł się tak odkąd rozstał się z Moniką, minęło już tyle czasu a jemu nadal było ciężko. Nie potrafił patrzeć na te wszystkie zakochane pary, do pewnego czasu smutki topił w alkoholu jednak surowa reprymenda Kloppa pomogła i wrócił do w miarę normalnego życia. Jednak nadal mu jej brakuje i do tej pory nie potrafi pogodzić się z tym, że jej już nie ma. Postanowił się przewietrzyć, uprzedził przyjaciół, że na chwilę wychodzi i ruszył do pobliskiego parku.

W tym samym czasie.
-Zjadłeś, przebrałam cie, nie chcesz spać a płaczesz. Już nie wiem co ci jest... Może przyda ci się spacerek? - Stwierdziłam wpatrując się w synka. - Chodź mamusia się przebierze i pójdziemy.
Poszłam na górę, wybrałam wygodniejsze ubrania i przebrałam się . Zabrałam potrzebne rzeczy, wystawiłam przed dom wózek i wróciłam po synka, po czym umieściłam go wygodnie w wózku i zamknęłam starannie drzwi.
-Ech jest już po 20 , a słońce jakby nie chciało zajść. Nadal jest cholernie gorąco. - Powiedziałam patrząc w niebo. - To co idziemy na ten spacerek. - Spojrzałam na Maxa bawiącego się pluszową lamą, sama wzięłam słuchawki i zajęłam się słuchaniem muzyki. Ruszyłam na spacer z nadzieją, że nadal dobrze pamiętam to miasto. Okolica w której mieszkał mój tata była niby spokojna jednak wybrałam park, który dobrze znałam. Wędrowałam tak z wózkiem krętymi ścieżkami w parku, aż się nie zmęczyłam. Znalazłam odpowiednią ławkę, wózek postawiłam obok, a Maxa usadowiłam sobie na kolanach.
-Jak po tym spacerze nie zaśniesz to nie wiem co zrobię. - Doszłam do wniosku, że życie samotnej matki nie jest łatwe. Do tej pory mama zawsze mi pomagała, albo tata, a dziś jestem sama, bo wszyscy bawią się na weselu. Na dodatek małemu najwidoczniej zabawka lamy przestała się podobać, bo wyrzucił ją daleko na ścieżkę, a ja na ręku z nim musiałam się po nią schylać. Niestety gdy się chyliłam włosy opadły mi na twarz i tak naprawdę nic nie widziałam, ale poczułam, że moja dłoń nie trafiła na pluszową zabawkę lecz na czyjąś ciepłą dłoń.
-Proszę. - Odezwał się pierwszy, jak się okazało mężczyzna podając zabawkę Maxowi. Wyprostowałam się i odgarnęłam włosy z twarzy.
-Dzię-kuję. - Starałam się zachować naturalnie, bo właśnie zauważyłam, że przede mną stał nie kto inny jak Mario, który do cholery powinien być właśnie na weselu. Na szczęście fryzjer i okulary przeciwsłoneczne okazały się być moim wybawieniem, bo mnie chyba nie poznał.
-Czy ja pani skądś nie znam? - Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi.
-Raczej nie. - Odparłam nieśmiało.
-Tak. Była pani w kościele. - Uśmiechnął się tak słodko, że wszystkie wspomnienia mi wróciły.
-To pani syn? - Zapytał, kiwnęłam jedynie głową. - Taki trochę podobny do mnie. - Zaśmiał się łapiąc go za rączkę, modliłam się by mały znów nie zrobił mi jakiegoś kawału typu "tata".
-Przepraszam ale muszę już iść. - Odwróciłam się i włożyłam syna do wózka.
-To może odprowadzę panią? Ściemnia się więc...
-Nie trzeba.
-Więc miło było mi poznać. - Uśmiechnął się. - Ach jestem Mario.
-M - Melanie. - Wymyśliłam na poczekaniu i oddaliłam się czym prędzej.

----------------
Jestem zła ale co tam, Mario nie ogarnia, niby zna już syna ale jednak nie  ;d A pluszowa lama to tak z Marco mi się skojarzyło ;d
Ogólnie rozdział masło maślane. Nie podoba mi się.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 43

Dzień ślubu.

-Wstałaś już? - Spytała Ulla wychylając się z kuchni.
-Tak, jest tak wcześnie, a ja jestem wyspana. - Zaśmiałam się.
-To dobrze, a Max śpi jeszcze?
-Tak, aż dziwne. - Odparłam siadając przy blacie.
-U dziadków najlepiej.
-Najwidoczniej.
-Zaraz będzie śniadanie, tylko Jurgen wróci ze sklepu.
-Okey, to pójdę się jeszcze przebrać.
Pobiegłam na górę, sprawdziłam czy Max nadal śpi i poszłam do łazienki ubrać się i umalować. Po kilku minutach wróciłam do kuchni, gdzie tym razem był również już tata.
-Hej. - Cmoknęłam go w policzek.
-Witaj, jak się spało?
-Znakomicie. - Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Cieszę się, siadaj zaraz będzie śniadanie.

*
Nadszedł ten dzień gdy wychodzę za mąż i to za Marco. Jestem prze szczęśliwa, nie spodziewałam się, że to kiedyś nastąpi. Brakuje mi jedynie Moniki, aż trudno uwierzyć w to, że tak długo nie utrzymujemy kontaktu, ciekawe co u niej. Kiedyś obiecałyśmy sobie, że będziemy razem w takim dniu, niestety wszystko potoczyło się inaczej, ale mam Marco i niedługo będę panią Reus i tylko to się teraz liczy.
Stoję właśnie przed lustrem i Cathy - dziewczyna Matsa szykuje mi fryzurę do ślubu. To właśnie ona stała się dla mnie teraz przyjaciółką, świetnie się dogadujemy jednak nikt nie zastąpi Moniki, która byłaby tu teraz gdyby nie wyjechała.
-Zostało już tylko kilka godzin i coraz bardziej się stresuję. - Wyznałam Cathy.
-To normalne, ale nie martw się będzie dobrze.
-Brakuje mi trochę Moniki.
-Nie tylko tobie, Mario byłby bardziej zadowolony gdyby to ona była świadkową, a nie ja. - Zaśmiała się.
-Możliwe, jednak Marco uparł się, że Mario musi być jego świadkiem, a Moniki nie ma więc ty nadajesz się najlepiej.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy byś była najpiękniejszą panną młodą, ale i beze mnie nią będziesz.
-Hah dziękuję. Za wszystko. - Dotknęłam jej dłoni.
-Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Ciekawe jak chłopaki sobie radzą.
-Marco, Mario i Mats, to nie jest dobre połączenie, boje się, że pan młody może nie dotrzeć do kościoła. - Zaśmiałam się.
-Ee chyba aż tak źle nie będzie.
-Haha oby.


*
-Jurgen zmień ten krawat! - Przyglądałam się kłótni małżonków.
-Dlaczego? Co z nim nie tak?
-Wyglądasz jak klaun!
-Tato... Ulla ma racje. - Odparłam tłumiąc śmiech. Ojciec głośno westchnął i spojrzał na rozbawionego wnuka bawiącego się na kocu.
-Ty też przeciwko mnie ? - Zaśmiał się. - Okey zmienię go. - I powędrował na górę.
-Ech co ja z nim mam. - Śmiała się kobieta.
-Typowy facet.
-Jestem! I co lepiej? - Zapytał zawiązując krawat.
-No teraz to możesz nawet pana młodego przyćmić.
-Poważnie ? - Przeglądał się w lustrze.
-Nie, Ann zadba by Marco był najprzystojniejszy. - Zaśmiałam się, a ojciec spojrzał na mnie wrogo, ale po chwili sam się roześmiał.
-Dobra koniec tego. A ty się nie ubierasz?
-Po co. Idę tylko na chwilę.
-Ale miałaś się nie wyróżniać, a myślisz, że w dresie nie będziesz rzucać się w oczy ? - Zapytał.
-Możliwe. Okey założę jakąś kieckę, przypilnujcie Maxa, zaraz wrócę.
-Pośpiesz się !
-Jestem.
-Od razu lepiej. - Zaśmiał się tata, bawiąc się z wnukiem.
-Sugerujesz coś ? - Zapytałam odbierając synka.
-Niee. - Pocałował mnie w czoło. - To co możemy wychodzić?
-Wy tak, tylko daj mi klucze i pojadę taksówką niedługo po was.
-Okey, trzymaj i jeśli chcesz to możesz wyjść na środek kościoła i wszystkim ogłosić kim jesteś.
-Nie dzięki, nie po to pozbyłam się tych zajebistych czerwonych włosów. - Odparłam chowając klucze do torebki.
-W tamtych wyglądałaś o niebo lepiej ! - Krzyknął rozbawiony wychodząc z domu.
-Nie słuchaj go. - Pocieszyła mnie Ulla i wyszła zaraz za nim.
-Dziadek kłamie. - Powiedziałam do synka. - To co gotowy zobaczyć tatusia? - Mały zaczął klaskać rączkami i to wystarczyło mi by się zebrać i ruszyć do czekającej pod domem taksówki. Kazałam kierowcy zatrzymać się w bezpiecznej odległości i resztę drogi do kościoła przeszłam na pieszo. Założyłam na nos ciemne okulary i podeszłam bliżej, widziałam z daleka tatę i Ullę, którzy również mnie zauważyli i dyskretnie uśmiechnęli się. Nagle pod kościół podjechała limuzyna z której wysiadła Ann, wyglądała cudownie i na pewno była bardzo szczęśliwa, cała promieniała radością. Za nią podążała Cathy, a Marco strzegł Mario, serce zabiło mi mocniej gdy go ujrzałam. Starałam się jednak być twarda i w tym czasie gdy stali pod kościołem postanowiłam stanąć gdzieś w tłumie unikając również piłkarzy, których tu niestety nie brakowało. Muszę przyznać, że cała czwórka wyglądała wspaniale, Cathy na pewno o wszystko zadbała, a Mario był jeszcze przystojniejszy niż zwykle... Zauważyłam, że Ann do ołtarza prowadzi jej ojciec. Najwidoczniej wszystko się ułożyło i jej rodzina też tu jest. Gdy wszyscy znajdowali się już w kościele złapałam Maxa stojącego obok mnie i stanęłam gdzieś na tyłach świątyni, tak by nikt się nie przyglądał i abym mogła szybko wyjść. Miałam zostać chwilę, a byłam tak wzruszona, że moja przyjaciółka od przedszkola bierze ślub, że wytrwałam, aż do samego końca przysięgi małżeńskiej i momentu gdy Ann stała się Anną Reus. W czasie gdy ksiądz wypowiadał słowa " Teraz możesz pocałować pannę młodą",  cały tłum zwrócony był w stronę państwa młodych, poza jedną osobą. Spostrzegłam, że Mario odwrócił się w moją stronę, a Max, którego trzymałam na rękach gdy go zauważył krzyknął na cały kościół wyćwiczone już to tej pory
-Tata!
Zamarłam. Nagle wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
--------------
Dooobra jestem zacofana, ale wczoraj dowiedziałam się, że Marcel się ożenił ! Jeżeli to najprawdziwsza prawda to życzę jemu i Jenny wszystkiego najlepszego ! <3
No i Mario nie zagra w finale, wiedziałam, że tak będzie ale cóż nie wyleczył uda i ominie go coś cudownego.
Ja już żyję finałem i o niczym innym nie myślę <3  http://www.youtube.com/watch?v=JeY_x_jWRIA  najcudowniejsza zapowiedź jaką widziałam ;3 , polecam obejrzeć, by wczuć się już w ten nastrój. ;)