-Jesteś. - Wyszeptał przerywając pocałunek.
-Jestem. - Zaśmiała się gdy dotykali się nosami.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Niespodzianka?
-Udała się. - Szepnął i ponownie ją pocałował, usłyszeli szepty chłopaków i oderwali się od siebie.
-No więc, to jest ta wspaniała kobieta. - Mario wskazał na stojącą obok niego blondynkę, która właśnie zdjęła kaptur.
-Hej. - Zaśmiała się. - Muszę wrócić do dawnego koloru bo nikt mnie nie poznaje. - Westchnęła, a wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. Mario wziął na ręce Maxa, który właśnie do nich podbiegł, a dziewczyna przedstawiła się.
-Monika Olszewska. - Uśmiechnęła się widząc miny chłopaków.
-Żartujesz sobie? - Podszedł do niej Reus.
-Nie. - Odparł Mario.
-Chcę wszystko naprawić, do pełni szczęścia potrzebne mi tylko wasze wybaczenie, za to, że wtedy was opuściłam.
-Nie mamy ci czego wybaczać, Mario jest szczęśliwy i to się liczy. Cieszę się, że wróciłaś. -Pierwszy objął ją Marco, po nim każdy chętnie się z nią witał. - Ale wróć do czerwonego !
-Chętnie.
-A to kto? - Mats wskazał na dziecko trzymane przez Mario.
-Mój wnuk. - Wtrącił się trener, który właśnie zauważył, że jego córka wróciła. - Miło cię widzieć. - Objął ją i ucałował.
-T-trenera wnuk ? - Nie dowierzali. - Czyli, że ...
-Nasz syn Max. - Odparł Mario obejmując Monikę, a miny jego kolegów były bezcenne.
-Dobra chłopcy, widzę, że ten trening nie ma już sensu. - Zaśmiał się Klopp. - Jesteście wolni! - Krzyknął, a chłopcy zamiast do szatni podbiegli do Mario i praktycznie wyrwali mu syna, by móc się z nim pobawić.
-Zajmiecie się później małym, a ja teraz pojadę do Ann. - Zwróciła się do Kloppów.
-Nie ma sprawy, chociaż chłopcy szybko go nie puszczą. - Zaśmiała się Ulla.
-Cieszę się, że tak to przyjęli. Pogadam z nią i wrócę niedługo do domu. - Krzyknęła oddalając się. Wsiadła do nowiutkiego auta (odebranie prawa jazdy było jedną ze spraw jakie załatwiała w Polsce )i pojechała prosto do domu Reus'ów. Zaparkowała przed ogromnym domem i stanęła przed drzwiami. Otworzyła jej brunetka, na widok której Monice od razu na twarz wkradł się uśmiech.
-Tak? - Zapytała.
-Pamiętasz może czerwonowłosą dziewczynę w twoim wieku? Była twoją przyjaciółką. - Powiedziała na wstępnie. Kobiety nie dają się tak łatwo nabrać, przyjrzała się stojącej przed nią osobie i na twarz wkradł jej się uśmiech. Nic nie mówiąc rzuciła się kobiecie na szyję i przytuliła z całej siły.
-Monika. - Wyszeptała nadal ją obejmując i zapraszając do środka.
-Zanim cokolwiek powiesz, to przepraszam za wszystko i gratuluję zostania panią Reus.
-Nie mam ci już czego wybaczać, już dawno chciałam się z tobą skontaktować. Dziękuję, ale skąd wiesz?
-Byłam na ślubie.
-Poważnie? Nie widziałam.
-Widziałaś, każdy widział. - Zaśmiała się. - Kobieta z dzieckiem stojąca na samym tyle. - Wytłumaczyła.
-To ty ? Ale skąd dziecko?
-To Max, mój syn. - Uśmiechnęła się.
-Masz dziecko? Chce go poznać ! Musisz mi wszystko opowiedzieć, kto jest ojcem? I gdzie jest teraz mały ?
-Jest u dziadków, a raczej na treningu u chłopaków. To syn Mario. - Odparła spokojnie. - Zaszłam w ciąże zanim wyjechałam.
Dziewczyny spędziły na rozmowie kilka godzin, opowiedziały sobie wszystko co wydarzyło się przez te półtora roku. Ann bardzo ucieszyła się z faktu, że jest ciocią, a jej przyjaciółka ma syna i to z Mario. Była szczęśliwa, że teraz jej przyjaciółka znów będzie obok niej i, że Monika w końcu będzie z Mario i stworzą rodzinę. Obie bardzo cieszyły się z tego spotkania, to było coś niesamowitego spotkać się po tak długiej rozłące z osobą z którą spędziło się całe dzieciństwo. Ann nie potrafiła już wytrzymać i ciekawa syna Moniki poprosiła by pojechały do Kloppów, gdzie mogła go w końcu poznać. W domu panowała ciepła rodzinna atmosfera, każdy tulił się do małego Goetze.
Kilka dni później
Mario siedział w domu Kloppów z czerwonowłosą już ukochaną i synkiem. Spędzali ze sobą większość czasu i niedługo planowali razem zamieszkać.
-Mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jasne. - Uśmiechnęła się.
-Pojedźmy do moich rodziców, chcę żeby w końcu się o nas dowiedzieli i poznali wnuka.
-Myślisz, że nie będą źli ?
-Źli?
-No za to, że wtedy tak..
-Nie kończ. - Przerwał jej. - Nie będą, ucieszą się, że znów jesteśmy razem, a gdy poznają Maxa to zapomną o wszystkim.
-Oby. - Wtuliła się w niego.
-Nie martw się. - Pocałował ją w czoło. - Chodź, pojedziemy póki mały nie śpi. - Złapał ją za rękę, zabrali synka i pojechali do domu państwa Goetze. Gdy byli na miejscu, Mario usadził całą swoją rodzinę w salonie, a Monika czekała przed drzwiami.
-Po co nas tu zebrałeś?- Zapytał znudzony Felix.
-Chcę wam kogoś przedstawić. - Odparł i zawołał. - Kochanie. - W tym czasie w salonie pojawiła się Monika prowadząc synka ze rękę, wszyscy na jej widok gwałtownie się podnieśli.
-Dzień dobry. - Powiedziała niepewnie.
-Monika? - Uściskała ją matka Mario. Wszyscy obecni nie dowierzali, że ją widzą.
-Jesteśmy razem. - Uśmiechnął się.
-Super! - Krzyknął ojciec.
-A to kto ? - Felix zauważył chłopca chowającego się za czerwonowłosą.
-No właśnie?
-To jest.. - Mario wziął go na ręce. - .. nasz syn.
-Max. - Dokończyła Monika.
-Macie dziecko?
-Tak.
-To nasz wnuk. - Odparł Jurgen Goetze.
-Tak tato, jesteś dziadkiem. - Zaśmiał się Mario.
-Mogę go wziąć? Spytała Astrid, urzeczona wnukiem.
-Oczywiście.
Tak rodzice Mario poznali swojego wnuka, byli z niego dumni i zadowoleni, że ich syn jest z Moniką i jest szczęśliwy. A niedługo możliwe, że stworzą rodzinę.
----------------------
No to jeszcze jeden rozdział i się żegnamy ;)
Dziś nasz Marco kończy 24 lata ! Życzę mu duuuuużo szczęścia, sukcesów w piłce i by wszystkie jego marzenia się spełniły <3 no i szczęścia z tą całą Sandrą, o ile to prawda, że są razem ale szczerze liczę, że to tylko ploty, bo po co mu babka 8 lat starsza o.O
Alles Gute Marco !