wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 27

Zauważył mnie, patrzyliśmy się prosto na siebie.
-Mario wracajmy już. - Zwróciłam się zakłopotana do chłopaka.
-Już?
-Tak, niedługo mamy samolot.
-Rzeczywiście, okey chodźmy.
Równo o 19 siedzieliśmy w samolocie, Mario zmęczony zasnął, a ja rozmyślałam. To był błąd, niepotrzebnie szłam na stadion. Widział mnie, wszystkie wspomnienia wracają. Obiecałam jednak mamie, że tego nie zepsuję. Nie postąpię tak jak ona. W tym momencie spojrzałam na śpiącego Mario. Wyglądał tak słodko, mama ma rację mam przy sobie ogromne szczęście. Nie wolno mi nic zepsuć. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego.
Po paru godzinach wylądowaliśmy w Dortmundzie. Chłopak pojechał do rodziców się wyspać, a ja pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do domu Kloppów. Opowiedziałam Jurgenowi całą rozmowę i stwierdziliśmy, że możemy spróbować zachowywać się jak ojciec z córką.

*
Mamy środek grudnia. Kloppowie zaprosili mnie i Mario na obiad, rodzinny obiad. Od rana szykowałam się, by wyglądać jak najlepiej. Około 13 chłopak po mnie przyjechał i po niecałych dwudziestu minutach staliśmy pod domem trenera Mario, a mojego ojca.
-Witajcie. Wejdźcie. - Zaprosił nas do środka Jurgen.
-Dzień dobry. - Odparliśmy i weszliśmy.
-Pięknie wyglądasz. - Uśmiechnął się zwracając się do mnie.
-Dziękuję. - Odwzajemniłam uśmiech.
-Chodźcie do jadalni. - Wskazał nam drogę i podążyliśmy wspólnie do pomieszczenia gdzie unosił się piękny zapach przeróżnych dań. Spędziliśmy wesoło czas rozmawiając i śmiejąc się. Świetnie rozmawiało mi się z Ullą, postanowiłyśmy, że musimy się kiedyś razem wybrać na zakupy. Bardzo się cieszę, że otaczają mnie tacy ludzie. Jestem tu naprawdę szczęśliwa.
Z codziennych spraw przeszliśmy do tematu piłki nożnej. Uwielbiałam gdy Jurgen u niej mówił, było widać u niego ogromne zafascynowanie i entuzjazm. Dyskusję na temat kolejnego, a zarazem ostatniego już w tej rundzie meczu przerwał nam dzwoniący telefon. Mój telefon, ku mojemu zdziwieniu był to Marco. Przeprosiłam towarzystwo i odeszłam od stołu do salonu połączonego właśnie z jadalnią. Także wszyscy nadal mogli słyszeć moją rozmowę.
-Marco? Co jest ? - Zapytałam. Zaczął coś krzyczeć, nic nie rozumiałam.
-Ejj spokojnie, powiedz jeszcze raz. - Uspokoiłam go.
-Ann, coś z nią nie tak.
-Ale jak to ?
-Nie wiem, siedzi skulona i płacze z bólu. To chyba coś z dzieckiem. - Słyszałam, ze płakał. Z wrażenia osunęłam się na kanapę.
-Ale jak to ? - Zapytałam niedowierzając, nagle oczy wszystkich siedzących przy stole zwróciły się w moją stronę. Poczułam łzy spływające mi po policzkach.
-Monika ja nie wiem co robić. -Krzyczał
-Jak to nie wiesz co robić. Zabierz ją do szpitala idioto ! Po co dzwonisz do mnie, ja nic nie mogę zrobić! - Nawrzeszczałam na niego. - Zaraz przyjadę.
-Okey. - Rozłączył się. Nie wiedziałam co myśleć. Ann nie mogło się nic stać, dziecku też nie, tak bardzo go chciała.
-Co się stało? - Pojawił się przy mnie Jurgen.
-Coś z Ann, nie wiem. Musimy jechać do szpitala. - Zwróciłam się do Mario.
-Jasne. - Zerwał się i pobiegł po kurtki.
-Zadzwonię jeśli się czegoś dowiem. - Powiedziałam do Jurgena.
-W porządku. Jedźcie. - Powiedział i pomógł założyć mi kurtkę.
-Dziękujemy za obiad. - Krzyknął wychodząc Mario.

Chłopak jechał do szpitala jak szalony, wiedział jak bardzo zależy mi na przyjaciółce. Byłam cała roztrzęsiona, bałam się o nią.
W końcu wbiegłam do szpitala, krzycząc gdzie jest Ann. Wkrótce pojawił się przy mnie Mario.
-Uspokój się, zaraz dowiemy się co z nią.  - Nie odpowiedziałam, rozpłakałam się, a chłopak mnie przytulił. Ruszyliśmy korytarzem przed siebie. Na krześle zauważyłam zapłakanego Marco.
-Marco ! - Krzyknął mój chłopak.
-Marco co z nią, co się stało ? - Kucnęłam przy nim.
-Nie wiem. - Szlochał.
-Ej stary, na pewno będzie dobrze. - Poklepał go po plecach Mario.
-Gdzie ona jest? - Zapytałam. - Rozmawiałeś z lekarzem ? - Nie czekałam na odpowiedź, zadając kolejne pytanie.
-Tak. - Odparł krótko.
-I co ? Mów do cholery. - Krzyknęłam.
-Powiedział, że konieczny jest jakiś zabieg.
-Zabieg? - Zapytał Mario.
-Nie wiem o co chodzi. Chyba jest źle. - Ponownie wybuchł płaczem Reus.
-Dziecko. - Powiedziałam łamiącym się głosem.
-Co ? - Spojrzeli na mnie chłopcy nic nie rozumiejąc.
-Coś musi być z dzieckiem. - Osunęłam się na krzesło wybuchając płaczem.
Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas rozmyślając co się mogło stać. Nagle z sali wybiegł lekarz. Po jego minie było widać, że coś jest nie tak.
Poderwaliśmy się z krzeseł.
-Co z nią ? -Zapytałam. Zignorował jednak moje pytanie i zwrócił się do Marco.
-Pan jest ojcem dziecka?
-Tak. -Przytaknął zdezorientowany.
-Przykro mi...
----------
Masło maślane z tego opowiadania ;d.  Teraz skupię się już tylko na Monice.
Jutro LM <3. Postaram się dodać jeszcze jeden rozdział przed meczem . :)

10 komentarzy:

  1. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ;((( Ja płaczę ... boże ... ono umarło ? Jezusss. Wzruszyłam się .
    Monika niech nie rozmyśla o innym ,bo Mario *-*
    Zajebisty rozdział. Wstrząsnął mną ... :)
    Czekam na następny :* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No Ty chyba żartujesz... aż się poryczałam -,-

    Kurde, mimo wszystko rozdział jest jednak świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niee.. To nie może być prawda.. ;( Czemu!?
    Rozdział jak zawsze wspaniały <3 Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. matko poryczałam się ;(
    nie no!!! tak nie może być !
    czekam na ciag dalszy !
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Łzy mi stanęły w oczach -.-
    To nie może być prawda!
    Ale rozdział świetny <3 Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-57.html mile widziany komentarz :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział switny, w końcówce się poryczałam.
    Ciekawe kim jest ten chłopak ze stadionu. Czekam na kolejny.
    Zapraszam do mnie: lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział czekam na nexta.W wolnej chwili zapraszam do mnie http://mario-alicja-story.blogspot.com/ :P

    OdpowiedzUsuń
  9. prawie płakałam.:c nie zabijaj Ann. proszę.:)
    genialne, twoje opowiadanie i jeszcze jedna zaliczam do moich najnajnajukochańszych, w każdym rozdziale dzieje się coś mega interesującego, nudzić to się nie można. :)
    jesteś genialna. :)

    pozdrawiam i zapraszam do siebie. http://to-co-kocham-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. NIee właśnie nie skupiaj się tylko na Monice bo Anna jest bardzo fajna i o niej też cos powinno być :) Takie nudne to jest tylko o jednej bohaterce cały czas tylko MOnika i Mario a ja chce Ann i Marco :)

    OdpowiedzUsuń