sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 30

Ann:
Minęły trzy dni odkąd wyszłam ze szpitala. Trudno mi uświadomić sobie, że nie ma już mojego dziecka. Nie rozumiem dlaczego? Co ja takiego zrobiłam tym dziewczynom. Cieszę się, że Monika stanęła po mojej stronie, boję się jednak żeby nie miała przez to nieprzyjemności. Kocham ją nad życie i na pewno zrobiłabym dla niej to samo.
Ostatnie trzy dni spędziłam siedząc przed telewizorem. Wokół panował straszny bałagan, ja nie miałam do tego głowy, a Marco chodził na treningi i po powrocie nie miał już na to sił. Aktualnie siedziałam w salonie oglądając po raz setny ten sam durny serial, po chwili w domu pojawił się Marco.

-Hej skarbie. - Cmoknął ją w policzek siadając obok.
-Hej. - Odparła cicho.
-Jak się czujesz? - Zapytał obejmując dziewczynę.
-Nijak. Nic nie czuję.
-Też jest mi ciężko, ale musimy być silni. Damy sobie radę i będziemy mieć jeszcze dzieci.
-Nie wiem czy tego chcę... - Odparła i smutna powlokła się na górę do sypialni, za nią podążył zrezygnowany blondyn. Położyła się na łóżku i zaczęła szlochać, chłopak położył się obok i objął ją mocno.
-Obiecuję ci, że wszystko się ułoży. Weźmiemy ślub, będziemy mieli dzieci i będziemy szczęśliwą rodziną.
-Obiecujesz? - Odwróciła się do niego twarzą.
-Tak.  - Uśmiechnął się delikatnie i pocałował ją.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Odwzajemniła uśmiech.
-Wiesz, że jesteś całym moim światem ? - Zapytał i zatopił usta w ustach ukochanej


*
Monika:
Zbliżają się święta, Kloppowie zaprosili mnie na wigilię. To kolejna okazja, by się do siebie zbliżyć więc postanowiłam, że pójdę. Zadzwoniłam do Ann, warto byłoby kupić jakieś prezenty, a jej przyda się jakiś wypad na miasto. Po paru sygnałach odebrała.
-Tak? - Usłyszałam jej niewyraźny głos.
-Hej oświadczam ci, że to koniec użalania się nad sobą i idziemy zaraz na zakupy.
-Nie, nie mam ochoty.
-Nie marudź. Idziemy i koniec. Potrzebuje twojej pomocy.
-Nie możesz zabrać kogoś innego ?
-Nie. Za 15 minut jestem u ciebie.
-Ale...
Rozłączyłam się, nie chciałam słuchać jej przybitego głosu. Wyciągam ją na zakupy i za wszelką cenę poprawie jej humor. Wsiadłam do taksówki i pojechałam w stronę domu Reusa. Stałam pod drzwiami i nikt nie raczył mi otworzyć. Marco na pewno jest na treningu, a Ann nie chce się ruszyć tyłka. Nacisnęłam na klamkę, było otwarte weszłam do środka i nie wierzyłam co widzę. Panował tu gorszy syf niż po dobrym melanżu. Wszędzie walały się papierki, butelki, ubrania i nawet resztki jedzenia. Przeszłam do salonu torując sobie drogę nogą. Na kanapie przed telewizorem siedziała moja przyjaciółka. Nie wyglądała dobrze, rozczochrane włosy, podkrążone oczy i do tego jakiś stary powyciągany dres.
-Ugh. - Wydałam z siebie odgłos obrzydzenia. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
-Ach to ty. - Powiedziała krótko.
-Nawet nie zauważyłabyś jakby ktoś cie okradł. Wstawaj w tej chwili i do łazienki.
-Mówiłam ci, że nie mam sił. Proszę cie daj mi spokój...
-Nie ma mowy ! Kiedy ostatnio jadłaś coś normalnego? - Zapytałam spoglądając na resztki pizzy i słodyczy.
-Ehm nie wiem. - Odparła obojętnie.
-Okey. Won na górę a ja zrobię ci coś do jedzenia i ogarnę tu trochę.
-Nie ma takiej konieczności. - Rzekła podnosząc się z kanapy.
-Nie ma? Dziewczyno rozejrzyj się! Co widzisz?
-No trochę bałaganu jest. - Powiedziała zrezygnowana.
-Trochę... Idź się ogarnij, niedługo wychodzimy na miasto . - Zwróciłam się do niej na co ona wzruszyła tylko ramionami. W końcu ruszyła na górę. A ja zdjęłam kurtkę i powędrowałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, praktycznie świeciła pustkami. - Reus jak ty o nią dbasz? - Powiedziałam wściekła do siebie. Wyciągnęłam z niej resztki jakiejś wędliny i zrobiłam przyjaciółce skromne śniadanie. Postawiłam jej talerz i kubek z gorącą herbatą na stole i powędrowałam do salonu zabierając ze sobą kosz na śmieci. Zaczęłam po kolei wrzucać śmieci do pojemnika. Zaufałam Marco, że się nią zajmie, a on co pozwala jej żyć w takim syfie? Ręce opadają. Po parunastu minutach na dół zeszła Ann.
-Założysz okulary i nie będzie najgorzej. - Powiedziałam przyglądając się jej.
-Mhm.
-W kuchni zrobiłam ci śniadanie, idź a ja dokończę sprzątać.
Dziewczyna poszła do kuchni, zjadła w miarę normalny posiłek i wróciła do salonu.
-Monika.
-Hym?
-Przepraszam, wiem że chcesz pomóc, a ja mam wszystko w dupie. Jest mi ciężko to dlatego.
-Wiem i rozumiem. Nie martw się pomogę ci. A Reusowi dostanie się, że nie doba o ciebie tak jak trzeba. - Zaśmiałam się.
-Stara się, jemu też wcale nie jest lekko.
-Wiem, żartowałam ale mógłby się jednak bardziej postarać. - Odparłam. Dokończyłam sprzątać i wyszłyśmy w końcu na miasto.

Praktycznie ciągnęłam za sobą Ann, było widać, że nie ma ochoty na żadne zakupy. Ale przecież nie mogła siedzieć cały czas w domu i płakać. Omijałam szerokim łukiem dziecięce sklepy, by nie robić jej przykrości.
-Słuchaj Jurgen zaprosił mnie na wigilię i muszę kupić jakieś prezenty. - Zwróciłam się do przyjaciółki.
-Okey, wybierzemy coś.
Spędziłyśmy w galerii jakieś dwie godziny. Wybrałyśmy dla Jurgena piękny zegarek, a dla Ulli subtelny wisiorek oraz kolczyki. Mario kupiłam jakąś grę, jest od nich uzależniony więc na pewno mu się spodoba. Dla Ann nic nie kupuję, bo po pierwsze jest tu ze mną, a po drugie Mario mówił, że już coś ma. Po zakupach zabrałam przyjaciółkę do swojego mieszkania, przyda nam się babski wieczór. Ann usiadła na kanapie, a ja zadzwoniłam do Mario.
-Słucham?
-Hej skarbie. Jest sprawa.
-Tak?
-Gdzie teraz jesteś?
-No właśnie wracam z Marco z treningu.
-No to świetnie. Idźcie do niego i zróbcie męski wieczór. Ann jest u mnie i zostanie na noc.
-Okey jasne.
-Przekaż Marco, że jutro może po nią przyjechać.
-Oczywiście. Jemu też się przyda rozmowa.
-Tak, dobra będę kończyć. Papa miłego wieczoru.
-Wzajemnie, pa. Kocham cie.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłam się i usiadłam obok przyjaciółki na kanapie.
-Załatwione, chłopaki też posiedzą razem  i nie będą nam przeszkadzać. - Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.
-Nie ma za co, oboje potrzebujecie odpocząć. Jak się czujesz? - Zapytałam.
-Nie najlepiej, ale staram się żyć normalnie. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Objęła mnie.
-Dałabyś radę, zawsze dajesz, teraz masz jeszcze Marco.
-Wiem, stara się mnie wesprzeć ale widać, że sam cierpi... Któraś z nas przynosi nieszczęście, odkąd się tu pojawiłyśmy cały czas coś się dzieje. - Zaśmiała się smutno.
-Znając życie, to ja. - Uśmiechnęłam się. - Co powiesz na jakiś film?
-Chętnie.
-To co, Johnny na poprawę humoru? - Zapytałam trzymając w ręce film "Wrogowie Publiczni", Ann skinęła głową. Tak spędziłyśmy przed telewizorem ponad 2 godziny.  Obie kochałyśmy Deppa, szczególnie tego niegrzecznego. Jak to my, po filmie zamiast się cieszyć wpadłyśmy w gorszy smutek i płakałyśmy po śmierci głównego bohatera prawie pół godziny..


-------
Hah takie coś ;d
Zabijecie mnie po kolejnym rozdziale, no ale cóż ;d
Jak tam po meczyku ? ;d  4:2  dla BVB i to dwa gole Juliana xd
Miłej niedzieli życzę ;)

15 komentarzy:

  1. 4:2 dla BVB... to się chwali! ♥
    A rozdział zajebisty <3 no i nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-60.html mile widziany komentarz ;3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! <3 Uwielbiam wszystko co napiszesz! <3
    Ale co Ty wykombinujesz w następnym ? :D Boję się...
    Czekam na następny choć się boje :D
    Pozderek ;3
    A BVB <3 Ahhh mogliby powtórzyć to z Malagą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nono, już się boję co w następnym ;)
    Świetne, zapraszam do siebie ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się boje co dalej xD Wspaniale piszesz! :) Masz talent! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. co ty chcesz zrobić.? boję się wiesz?:)
    jak to czytam, to jest mi żal Marco i Ann. :c biedne dziewcze...

    a co d meczu, to się cieszę szczególnie z tych dwóch bramek Juliana, nie wiem dlaczego.:) niestety oglądałam tylko ostatnie 30 minut...

    pozdrawiam i zapraszam do siebie. http://to-co-kocham-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. już się boję kolejnego rozdziału mam nadzieję że nie zabijesz nikogo.;) Rozdział jak zawsze świetny chciała bym mieć taką przyjaciółkę jak Monika.:D Zapraszam do siebie mario-alicja-story.blogspot.com mile widziany komentarz.;p Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Dawaj szybko!


    Zapraszam do mnie :) Miły będzie komentarz! NOWY ROZDZIAŁ!
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-58.html
    oraz
    http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawaj kolejny rozdział, bo uzależniłam się od twojego bloga! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny ^^
    zapraszam: marco-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudnownie piszesz, masz wielki talent! Rozdział świetny i nie mogę doczekać się nexta ^^ jeśli masz czas wpadnij:
    z-pilka-przez-zycie.blogspot.com - dopiero zaczynam ale wiedz, że twojego bloga czytam od zawsze tylko dopiero co założyłam konto :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, fajnie nareszcie jakieś zróżnicowanie, naprawdę spoko to wygląda. Choć jak zwykle dla mnie krótkie i trochę błędne stylistycznie alee...

    OdpowiedzUsuń
  12. dawaj kolejny., bo świetne ;d
    zapraszam do mnie jutro nowy rozdział http://trulululululululu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Piszesz świetne opowiadania !!! Kiedy następny rozdział ?!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ♥
    Zapraszam do mnie, właściwie na V rozdział. Miło by było gdybyś zostawiła swój ślad w postaci komentarza! ;) oto link; http://wszystko-przede-mna.blogspot.com/2013/04/rozdzia-v.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń