czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 35

Tej nocy wszystko wywróciło się do góry nogami, jedni śpią niespokojnie, drudzy kompletnie pijani a inni? Co robią ci "inni"? W powietrzu krąży niepokój  i pytanie co będzie dalej.

Obudził mnie okropny ból głowy, słońce drażniło mi oczy nic nie widziałam. Uświadomiłam sobie, że nic nie pamiętam, nie mam pojęcia co wydarzyło się w nocy. Zmęczona obróciłam się na drugi bok i obok siebie ujrzałam śpiącego blondyna. Nagiego. Teraz już pamiętam, sylwester, odliczanie i pojawienie się Łukasza, sama go tu ściągnęłam. Teraz leży obok mnie, a wokół wala się pełno ubrań i butelek po alkoholu. Zastanawiałam się tylko czy Mario wie, skrzywdziłam go? To raczej pewne.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, kto do cholery pcha się o tej porze... Spojrzałam na zegarek 12:43, jednak nie było już tak wcześnie. Wyszłam z łóżka, narzuciłam na siebie jakąś koszulkę, która leżała na podłodze i ruszyłam do drzwi. Po drodze przechodziłam przez salon, na stoliku ujrzałam pozostałości po białym proszku. Przetarłam zmęczone oczy i wydałam z siebie jęk rozpaczy. Ciekawe co jeszcze robiłam, ale przecież chyba tego chciałam.... Zamaskowałam szybko znaki hulaszczego życia i pobiegłam otworzyć drzwi, bo ktoś był bardzo niecierpliwy i dobijał się jak głupi. W progu ujrzałam Marco.
-Ym. - Jęknęłam. - Hej? - Spojrzałam na niego pytająco, on jedynie wyminął mnie i stanął na środku salonu z założonymi rękoma. Czekał na coś?
-Co? - Zapytałam.
-Co?! - Zaśmiał się wściekły, zaczął się rozglądać po pokoju.
-No co, o co chodzi?
-Udajesz czy kompletnie wyżarło ci mózg? - Złapał mnie za nadgarstki.
-Puść. - Wysyczałam wściekła. - Czego chcesz?
-Wracasz do Polski? - Bardziej stwierdził niż zapytał. Widząc jego minę zmiękłam. Na twarz wdarł mi się grymas bólu.
-Mario wie? - Spuściłam wzrok.
-Nie! Wcale nie zauważył, że zniknęłaś z jakimś typem!
-Przepraszam...Marco ja..
-Nie obchodzi mnie to. Rozumiem, ze wracasz.
-Nie mam wyjścia.
-Tu się z tobą zgodzę. - Zaśmiał się. - Ale najpierw pojedziesz do Mario i sama wszystko mu powiesz.
-Okey.
-Zbieraj się. - Odparł rozsiadając się na kanapie. - No co, jedziemy do Mario.
-Ale...
-Żadne ale, osobiście dopilnuję byś wszystko mu wyznała.
-Daj mi chwilę. - Odparłam zrezygnowana i poszłam do swojego pokoju, gdzie wybuchnęłam płaczem. Czułam się bezsilna, wszystko zniszczyłam. Rozumiałam, że Marco nie pozwoli krzywdzić swojego przyjaciela i jestem zmuszona go posłuchać. Ocierając łzy wzięłam jakieś pierwsze lepsze ubrania i poszłam wziąć prysznic, następnie ubrałam się i wróciłam do pokoju, w którym nadal spał Łukasz. Wyciągnęłam kartkę, napisałam mu wiadomość i zostawiłam ją na szafce obok łóżka.
"Wiedzą wszystko. Reus przyjechał po mnie, jadę do Mario by wyznać mu prawdę. Spakuj moje rzeczy, wyślę Ci smsa o której masz jechać na lotnisko. Wracamy do Polski. Wiesz gdzie są klucze i dokumenty.                                                                                                                                                            Monika. "
Gotowa wróciłam do salonu i wyszłam za blondynem z mieszkania. Wlokłam się za nim powoli do samochodu, nie miałam pojęcia co powiem brunetowi. " Hej, jestem zwykłą dziwką i to koniec, wracam do Polski" ? Bezsens.
Nim spostrzegłam byliśmy pod domem Mario, pod naszym domem, w którym nie dane mi było zamieszkać. Gdy wysiadałam z auta blondyna zauważyłam, że chłopak wysiada razem ze mną.
-A ty co? - Zapytałam.
-Muszę mieć pewność.
 Ze smutkiem podeszłam do drzwi, pierwszy wszedł Marco, ja zaraz za nim. Przepuścił mnie w salonie i popchnął w stronę Mario. Siedział na kanapie z butelką wody w ręce, kiwając się w tył i przód.  Nie wyglądał najlepiej, sam przybity. Teraz zrozumiałam co takiego zrobiłam, miał plany a ja wszystko zniszczyłam. Podeszłam do niego niepewnie, spoglądając na Marco, który kiwnął głową na znak , że mam robić swoje. Kucnęłam przy chłopaku i chwilę na niego patrzyłam, miał opuszczoną głowę, widziałam jednak spływające łzy po jego policzkach. Dotknęłam jego dłoni, którą natychmiast zabrał. Rozpłakałam się i przez łzy wydusiłam jedno, krótkie
-Mario.
Poczułam gulę w gardle, nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego dźwięku. Usłyszałam kaszlnięcie Marco, miałam się pośpieszyć. Zebrałam w sobie wszystkie swoje siły i wypaliłam.
-Mario do cholery spójrz na mnie! - Podniósł głowę, miał czerwone zapuchnięte oczy, ponownie się rozpłakałam. Wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami, jednak jego wzrok był pusty, patrzył na mnie z pogardą.
-Przepraszam, nie dociera do mnie jak mogę być taka głupia. To największy błąd w moim życiu, domyślasz się co zrobiłam, a jeśli nie to się dowiesz, ktoś na pewno będzie tak miły i ci o tym powie. Nie proszę cię byś mi wybaczył, zachowałam się jak zwykła dziwka. - Przerwałam na chwilę i spojrzałam mu w oczy, jego wzrok się nie zmienił, nienawidził mnie. - Proszę cię, zapomnij o mnie i bądź szczęśliwy. Nie chcesz mnie już znać prawda? - Pokręcił jedynie głową, na co wybuchnęłam płaczem. - Obiecuję ci,że już nigdy mnie nie zobaczysz, jednak wiedz, że  nigdy cie nie zapomnę i nie przestanę kochać. - Przysunęłam twarz do niego i ostatni raz zatopiłam się w jego słodkich, miękkich ustach. Nie protestował, jednak siedział nieruchomo, nie odwzajemnił pocałunku. - Nigdy sobie tego nie wybaczę. - Szepnęłam podnosząc się, cały czas szlochając. Spojrzałam przez łzy na Marco, był smutny acz zadowolony. Ruszyłam ku drzwiom, jednak jeszcze raz, ostatni spojrzałam na Mario, nasze oczy się spotkały szepnęłam niesłyszalne "Kocham cię" , wyminęłam blondyna i wyszłam, ze świadomością, że już nigdy nie zobaczę mojego kochanego bruneta. Stanęłam na środku chodnika przed domem i wybuchnęłam jeszcze gorszym płaczem. Płakały nie tylko oczy, ale i dusza, serce mi krwawiło czułam jak się rozpadam. Tak bardzo chciałam usłyszeć ostatni raz jego wspaniały głos, jednak nie odezwał się ani słowem przez cały ten czas.
Po chwili pojawił się przy mnie Marco, on też mnie nienawidził, straciłam wszystko przez własną głupotę...
-Cała się trzęsiesz. - Zauważył.
-Nic mi nie będzie. - Odparłam sucho ocierając łzy.
-Podwieźć cie gdzieś?
-Do Kloppów jeśli możesz.
-Okey.
Po chwili byliśmy pod domem mojego ojca, którego też muszę opuścić.Tym razem blondyn jednak nie szedł za mną, wysiadając więc zwróciłam się do niego.
-Wiem, że na to nie zasługuję, ale pożegnaj ode mnie Ann, życzę wam jak najlepiej i Mario też. Wraz ze mną znikną wasze problemy.. zapomnijcie o mnie.
-Okey. Życzę ci abyś zrozumiała swój błąd i szczęścia też... może nie warto, jednak ze względu na to, że byłaś przyjaciółką mojej dziewczyny... - Zaakcentował ostatnie słowa.
-Okey rozumiem. - Przerwałam mu. - To trzymajcie się. - Miał już odjeżdżać gdy go zatrzymałam. Spojrzał na mnie pytająco. - Nie skrzywdź jej, nie zachowaj się tak jak ja. - Kiwnął głową i odjechał, zostawiając mnie samą pod domem Kloppów. Zmęczona tym wszystkim podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem, po paru sekundach otworzył mi ojciec.
-Boże co się stało ?! Wejdź. - Krzyknął widząc mnie z czerwonymi zapłakanymi oczami.
-To koniec. - Wyszeptałam. Objął mnie, tak jak nie obejmował mnie jeszcze nikt. Poczułam, że on mnie kocha, poczułam ojcowską miłość, potrzebowałam tego. Zaprowadził mnie do salonu, gdy Ulla mnie zobaczyła zareagowała podobnie do męża.
-Wyjeżdżam. Wszystko zniszczyłam. Wracam do Polski. - Powiedziałam.
-Ale jak to, co się stało? - Wypytywała Ulla. Opowiedziałam im wszystko, Jurgen to mój ojciec, wstyd było mi się przyznać do tego co zrobiłam jednak musiałam powiedzieć mu prawdę.
-Przykro mi.
-Zniszczyłam życie nie tylko sobie, ale i Mario, temu, którego kochałam nad życie. Nie chciałam by tak to się potoczyło, ale nadal jestem gówniarą, którą ciągnie do dawnego rozrywkowego życia! - Wybuchnęłam płaczem.
-Jakoś się ułoży.
-Nie ułoży. Wracam do Polski z Łukaszem.... Kazałam im wszystkim o mnie zapomnieć, nie wrócę tu. To już kompletny koniec.
-Zrobisz jak będziesz uważać. Proszę cie tylko uważaj na siebie, nie rób więcej głupstw i obiecaj, że z ojcem kontaktu nie zerwiesz.
-Okey, obiecuję. - Wymusiłam uśmiech.
-Będziemy się codziennie kontaktować. - Uśmiechnęła się Ulla.
-Tato. -Zwróciłam się do niego. - Pożegnaj ode mnie chłopaków z BVB, chciałabym znów wrócić na stadion, ale to niemożliwe.
-W porządku, ale będą tęsknić.
-Ja też...
-I my. - Dokończyła kobieta.
-Chciałam wam za wszystko podziękować, uciekłam do Dortmundu i przypadkowo odkryłam rodzinną tajemnicę, poznałam swojego wspaniałego ojca. Dziękuję i przepraszam. Będę już szła, niedługo mam samolot.
-To my ci dziękujemy, wiesz jak jesteś dla nas ważna. - Ojciec objął mnie. - Odwieziemy cie, gdzie masz walizki ?
-Łukasz ma czekać na miejscu z rzeczami.
-Dobrze, chodźmy więc.
-Dziękuję.
-Córeczko. - Zwrócił się do mnie gdy już wychodziliśmy. - Mario bardzo cie kocha i nie zapomni o tobie, znam go. - Nie odpowiedziałam, poczułam jedynie jak łzy znów napływają mi do oczu. Wsiadałam razem z tatą i Ullą do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko. W drodze wysłałam jeszcze smsa Łukaszowi.
Gdy dotarliśmy na miejsce on już tam był. Po długim i bolesnym pożegnaniu ruszyliśmy na odprawę. Spojrzałam jeszcze szybko na Dortmund szepcząc " Żegnaj, nigdy cie nie zapomnę" i wsiedliśmy do samolotu do Warszawy. To przykre ale tak kończy się moja przygoda w tym wspaniałym mieście... Wyjeżdżam znienawidzona przez wszystkich, najbardziej jednak boli to, że skrzywdziłam Mario, którego tak bardzo kochałam.

-----------------------------
Nigdy więcej takich rozdziałów, katorga. Płakałam pisząc o ich rozstaniu... Ogólnie rozdział brzydki, głupi i nie podoba mi się.
+ Mamy nowy wygląd bloga, jeśli jest mało czytelny albo wgl brzydki to piszcie :) bez problemu  zmienię go na stary :).

12 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze zajebisty... ale jaki smutny! Mam nadzieję, że jednak się jeszcze zejdą! :<
    A wygląd bloga jest spoko ;) Goetzeus ♥
    Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10.html komentarz mile widziany :)
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty płakałaś...Jak ja płaczę ! Serio ! Jeszcze nigdy nie płakałam tak przy opowiadaniu ... Proszę Cię niech oni się zejdą ! To takie smutne...ale wspaniale napisane ! Masz talent! I kiedyś Cię uduszę,za to ''głupi rozdział'' :D To jest świettneee , naprawdę !
    Czekam na kolejny i mam nadzieję ,że wszystko się ułoży...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się ;C Kocham twoje opowiadanie <333
    Mam nadzieje , że Mario wybaczy Monice i będzie Okaaay ; D

    OdpowiedzUsuń
  4. I znowu tyczę przy blogu :CC To takie smutne. Wspaniale piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu ryczę jak to czytam... WSPANIAŁY!!! Mama nadzieję, że wszystko się ułoży i Mario będzie z Moniką :P Nie mogę się już doczekać nexta :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. płakałam jak to czytałam ;( smutno mi strasznie z powodu tego rozstania ...
    wspaniały rozdział !
    czekam na więcej !
    zapraszam na 7 http://lewy-go-away.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko, bardziej smutnego się nie dało napisać? Ale nie zawsze będzie kolorowo. Popłakałam się jak dziecko, gdy czytałam to. Boziu, nie mogę się pogodzić z tym że już ze sobą nie będą. Pozdrawiam ;*
    Zapraszam do siebie:
    http://now-its-good.blogspot.com/
    http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy to jest już ostatni rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego!? Mam nadzieję że będą w końcu razem ;<
    Zapraszam na nowy : http://my-hard-love.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  10. wzruszajace.:(
    zapraszam do mnie http://trulululululululu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń