wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 38

Nie dałam rady... Minął miesiąc, doszłam do porozumienia z Łukaszem i wracam do rodzinnego domu - o ile mnie tam przyjmą. Postanowiłam jednak spróbować, mama nie powinna mieć nic przeciwko. Teo podwiózł mnie do mojej małej miejscowości
-Czyli mam cie tu zostawić? - Zapytał wysiadając z auta.
-Tak. Tak będzie lepiej.Heej nie smuć się, wiesz, że jesteś dla mnie ważny, kocham cie, ale jak brata. - Odparłam widząc jego smutną minę.
-To wcale mnie nie pociesza, ale okey. Liczę, że oboje znajdziemy szczęście i kiedyś wszystko się uda.
-Wierzę w to. - Przytuliłam go z całych sił. - Żegnaj. - Szepnęłam i ucałowałam go w policzek.
-Trzymaj się. - Odwzajemnił uścisk.
Pożegnaliśmy się i z walizkami stanęłam pod drzwiami domu w którym się wychowałam. Niepewnie zadzwoniłam i po chwili ujrzałam zdziwioną twarz mamy, mimowolnie uśmiech wkradł mi się na usta.
-Córeczko! Jak dobrze cie widzieć. - Uścisnęła mnie.
-Hej. - Odparłam ze wzruszeniem. - Mamo, mogłabym - Wskazałam na walizki i zrozumiała o co mi chodzi.
-Oczywiście, brakowało cie tu. - Ucieszyła się i chciała wziąć moje rzeczy.
-Ale. - Zatrzymałam jej dłoń. - Będzie nas dwoje. - Wydukałam.
-Mario przyjechał? Nie ma problemu!
-Nie jestem już z Mario, jestem sama z... - dotknęłam brzucha i niepewnie spojrzałam na matkę, widziałam zmieszanie na jej twarzy. - Jeżeli nie to nie ma problemu. - Uśmiechnęłam się.
-Chyba żartujesz, wchodź musisz mi wszystko opowiedzieć. - Zabrała moje walizki i weszła do środka ciągnąc mnie za sobą. Dotarłyśmy do salonu gdzie siedział mój niby ojciec. Przestraszyłam się widząc go, jednak ten objął mnie jakbym naprawdę była jego córką.
-Przepraszam, zawsze będzie tu dla ciebie miejsce. - Wyszeptał.
-Dla nich. - Poprawiła go matka, ojciec - nie potrafiłam nazywać go inaczej, mimo wszystko był dla mnie kimś ważnym - spojrzał na mnie. Wzięłam głęboki oddech, złapałam jego dłoń i niepewnie dotknęłam nią mojego brzucha. Obserwowałam jego reakcję, ku mojemu zdziwieniu na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech.
-Damy radę. - Ponownie mnie objął, a ja popłakałam się ze wzruszenia, tak bardzo się bałam a spotyka mnie tu tyle miłości.
Rozebrałam się, tata wziął moje bagaże i zaniósł je do mojego dawnego pokoju, kroczyłam za nim na górę. Ujrzałam mój pokój, nietknięty zastałam go takim jakim zostawiłam go ponad pół roku temu. Przez te kilka miesięcy tak dużo się wydarzyło.... Mama szykowała kolację, a ja w tym czasie zaczęłam rozglądać się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na ścianie nad biurkiem, którą zdobiły liczne plakaty, głównie piłkarzy BVB, a na samym środku wisiał ON - Mario. Dotknęłam plakatu i rozpłakałam się na myśl o tym, że już go przy mnie nie ma. Usiadłam na łóżku i gładziłam swój brzuch, rozmyślałam co będzie dalej, teraz wiem, że rodzice mi pomogą, mama i dwóch ojców i Ulla, jednak nie wiedziałam czyje to dziecko. W święta byłam z Mario, jednak w nowy rok obudziłam się przy Łukaszu, postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy, po porodzie dowiem się kto spłodził mojego malucha. Obiecałam Łukaszowi, że jeżeli będzie to on, to nie zabronię mu kontaktu z dzieckiem ma do niego takie samo prawo jak ja. Co jeśli jednak ojcem będzie Mario ? Najprawdopodobniej nigdy się o tym nie dowie. Jednak miałam o tym nie myśleć, na szczęście mama zawołała mnie na kolację i uwolniłam się od tych myśli. Minusem było to, że musiałam im wszystko opowiedzieć, począwszy od świąt kończąc na dniu dzisiejszym. Obiecali mi, że nikt się o tym nie dowie, tata Jurgen także, gdyby on się dowiedział wieści szybko rozeszły by się po Dortmundzie, a tego nie chciałam.
Następnego dnia rano obudził mnie dzwoniący telefon, nie spojrzałam kto to, jestem w Polsce ponad miesiąc i bez zastanawiania wypaliłam polskie - Słucham? - Nie usłyszałam jednak odpowiedzi i spojrzałam na telefon, to był tata roześmiałam się i zaczęłam rozmowę po niemiecku.
-Przepraszam, to z przyzwyczajenia.
-Nie szkodzi córeczko, chciałbym życzyć ci wszystkiego najlepszego!
-Yhm z jakiej okazji ? - Zapytałam zdezorientowana.
-No dziś 18 lutego, masz urodziny prawda? Więc witaj w dorosłym świecie.
-Kompletnie zapomniałam, dziękuję - Zaśmiałam się. Uff dziś 18, kto by pomyślał, że mając osiemnaście lat będę nosiła pod sercem maleństwo.
-Mam nadzieję, że za bardzo tam nie imprezujesz.
-Wcale. Jestem u rodziców, nie wyszło  z Łukaszem.
-Chociaż masz dobrą opiekę, a nie chcesz wrócić do Niemiec?
-Tato, wybacz ale nie, wole zostać tu.
-W porządku. No nic muszę kończyć, bo zaraz trening więc trzymaj się.
-Okey... A tato?
-Tak?
-Co u Mario?  - Zapytałam nieśmiało.
-Mam wrażenie, że nadal się nie pozbierał, nie ma ochoty na treningi, ale Marco wspiera go jak może.
-Przepraszam. - Wydukałam. - Ale nie mów nikomu, że o niego pytałam.
-Dobrze, możesz mi ufać i mówić o wszystkim. - Odparł.
-Dobra nie zatrzymuję cię, pa pozdrów Ullę .
-Dobrze papa.
Rozłączyłam się i wygrzebałam z łóżka. Kompletnie zapomniałam, że mam dziś urodziny, teraz miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Jak na przykład USG, mama obiecała, że pójdzie dziś ze mną do lekarza. Mamy iść też do szkoły uzgodnić parę rzeczy z dyrektorką. Odpuszczam sobie już ten rok szkolny i tak zostało tylko jedno półrocze, a ja jestem w ciąży więc będę uczyć się w domu.
Pobiegłam do łazienki, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie czekała już reszta rodzinki, ku mojemu zaskoczeniu oni również pamiętali o moich urodzinach. Na stole stał mały torcik ze świeczką "18" a rodzice gdy mnie ujrzeli w jednej chwili rozpromienieli. Życzyli mi wszystkiego najlepszego, zdrowia i tym podobnych. O dziecku też nie zapomnieli, dostaliśmy nawet żółte śpioszki dla malucha.
-Na pewno będzie wspaniałym kibicem po mamusi. - Zaśmiał się tata.
-I być może piłkarzem po tatusiu. - Taak  niezależnie czy ojcem jest Mario czy Łukasz, obaj są piłkarzami, więc jeśli dziecko zapragnie grać to na pewno po tatusiu - pomyślałam.
-Dziękuję. - Objęłam ich oboje i mama podzieliła torcik, wcześniej jednak dostałam baaardzo zdrowe śniadanie, tak bardzo mnie pilnują bym dobrze się odżywiała. Jestem im wdzięczna za wszystko co robią, nie spodziewałam się nawet, że znów przyjmą mnie do domu. Po śniadaniu tak jak mama mi obiecała wybrałyśmy się do lekarza, zrobił USG z malcem wszystko w porządku, nie chciałam jednak znać płci. Stwierdziłam, że najlepiej będzie gdy dowiem się gdy dziecko już się urodzi, wtedy również wybiorę odpowiednie imię. Wyszłyśmy zadowolone od lekarza i poszłyśmy do liceum do którego będę chodzić gdy już urodzę. Uzgodniłyśmy z panią dyrektor również, że trzecią klasę zacznę miesiąc później - w październiku, gdy dziecko już się urodzi, bo poród wypadał mi we wrześniu. Kobieta była miła i wyrozumiała więc i ze szkoły wyszłyśmy szczęśliwe. Mama namawiała mnie jeszcze na zakupy dla dziecka, jednak zrezygnowałam, bo ludzie mnie tu znali, a nie chciałam by dowiedzieli się o ciąży, przynajmniej chcę utrzymywać to w tajemnicy tak długo jak będzie to możliwe. Wróciłyśmy więc do domu, pomogłam mamie przygotować obiad i po południu zasiadłam przed telewizorem, Borussia grała dziś mecz z Eintrachtem. Nie czułam zaskoczenia gdy mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla pszczółek, byłam dumna z chłopców, tata miał rację Mario jest przybity, cały mecz przesiedział na ławce ze smętną minę, było mi go strasznie szkoda. Za każdym razem gdy myślałam o brunecie odruchowo dotykałam brzucha. Czułam, że to Niemiec jest ojcem... jednak prawdy dowiem się po porodzie.

-----------
Taka o niespodzianka xd.
Jednak ja nie potrafię opisywać takich rzeczy. Rozdział kompletna porażka, ostatnio nic mi nie wychodzi i znów łapie doła. Nie mam z kim pogadać, wszystko znów jest jednym wielkim problemem...

13 komentarzy:

  1. Ciąża... robi się coraz ciekawiej :]
    Nie mów, że rozdział jest porażką bo to nie prawda i nie mówię tego tylko dlatego, aby Cię pocieszyć :)
    Według mnie masz ogromny talent i co najważniejsze cieszę się, że zaczęłaś wreszcie kontynuować pisanie tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego mówisz że to jest porażka ? to jest naprawdę fantastyczne! piszesz wspaniale, tak dojrzale. nie wiem co mogę napisać bo brakuje mi słów. każdy czasem łapie zanik weny ale to z czasem mija i pomysły powracają, ;)
    każdy w życiu ma cięższy okres ale trzeba temu postawić czoła i żyć dalej, walczyć o to na czym nam zależy. nie znam Ci ale czytając Twoje opowiadanie czuję że jesteś wyjątkową osobą :)
    jestem Ci bardzo wdzięczna że piszesz coś tak wspaniałego i jedynego w swoim rodzaju <33 DZIĘKUJĘ ;*
    gdybyś chciała pogadać albo coś to pisz, zawsze postaram się pomóc, pocieszyć jeśli będę w stanie, wystarczy że podasz nr GG i napiszę ;)
    pozdrawiam serdecznie , Patrycja ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo ;) To dla mnie ważne, to co mówisz. Nie jestem raczej żadną wyjątkową osobą, tylko zwykłą 16 latką, która się trochę pogubiła.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz i za to, że doceniasz moje wypociny. ;)
      46588928 - to mój numer GG, jeśli kiedyś napiszesz, będę wdzięczna :*

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetne, mam nadzieję że to Mario jest ojcem. Czekam na kolejny.
    Zapraszam do mnie lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. To żadna beznadzieja uwielbiam czytać twego bloga <333 Jeśli chcesz pogadać to napisz na gg : 42054273 ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech Monika już spotka Mario proszee ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka beznadziejaa ?! Jaka się pytam ?!
    To jest świetne ! Masz talent i nie można się zniechęcać. (Chociaż też tak mam ) Ale trzeba wierzyć w swoje umiejętności. Jesteś wspaniałą pisarką i pamiętaj o tym !
    Rozdział , tak jak napisałam wcześniej-świetny ! I się nie sprzeciwiaj !

    Dzisiaj chyba za późno,ale jutro pogadamy na gg! Pamiętaj ,że na Nas (tą fikcyjną rodzinę) możesz liczyć ! :) Pozdrawiam ! Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mów tak :* Nie jest porażką, dla mnie jest świetny. Bardzo mi się podoba jak to wszystko opisujesz. Mam nadzieję że ojcem dziecka jednak będzie Mario. Każdy niekiedy łapie doła, ale trzeba się pozbierać i ruszyć dalej. Mimo wszystko wszyscy wierzymy w ciebie, a jakbyś chciała z kimś pogadać to powiedz, to ci podam GG i spokojnie mi się możesz wygadać ;* Trzymaj się, i nie poddawaj <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka porażka?! Opamiętaj się! Rozdział jest zajebisty, uwielbiam to po prostu <3
    Mam nadzieję, że to Mario będzie ojcem! Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*
    Rozumiem Cię świetnie. Też czasami łapię doła, i wtedy mam chęć tylko leżeć i płakać -.-
    Mam nadzieję, że wkrótce będzie wszystko okej! Trzymam kciuki za Ciebie <3
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę, prosimy aby monika wróciła do niemiec . Albo mario do polski ! Blagamy. Świetny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  11. ten rozdział jak i całe opowiadanie jest czymś niesamowitym!
    Masz ogromny talent, a Twoja wyobraźnia coraz bardziej mnie zaskakuje, pozytywnie oczywiście :)
    Jeśli chciałabyś pogadać to zostawiam swoje gg: 46645027.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń