niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 36

W Warszawie wylądowaliśmy około 15. Dopiero stojąc przed lotniskiem  na polskiej ziemi uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia po co mi to było. Dotarło do mnie, że wcale nie kocham stojącego obok mnie blondyna, a żeby się o tym przekonać musiałam stracić kogoś tak wspaniałego jak Mario i moich przyjaciół. Co mną kierowało? Szalone życie Łukasza, rozrywka? Przecież u boku Mario nigdy się nie nudziłam. Ann miała rację, zniszczyłam życie sobie i wszystkim, których kochałam. Nie wrócę jednak do Niemiec, obiecałam im, że mnie więcej nie zobaczą i tak będzie. Będę twarda i dam radę. Ale muszę coś zmienić w swoim życiu, skoro już tu jestem zamierzam do dobrze wykorzystać.
-Hej, słyszysz mnie? - machał mi ręką przed oczami Łukasz.
-Tak, przepraszam. - Uśmiechnęłam się.
-O czym tak myślałaś?
-O nowym życiu, o tym co będziemy robić. - Odparłam, a chłopak uśmiechnął się łobuzersko i ruszyliśmy w stronę jego mieszkania. Muszę przyznać, że w niczym nie przypominało ono mieszkań niemieckich piłkarzy, ale w końcu to Polska i tu nikt tyle nie zarabia. Zresztą na co ja zwracam uwagę, nigdy mnie to nie obchodziło, jednak chyba będąc w Niemczech za bardzo przyzwyczaiłam się do luksusów. Zostawiłam swoje rzeczy w przedpokoju i rozsiadłam się na kanapie.Po chwili dosiadł się do mnie Łukasz.
-To co dziś robimy ?
-Nie wiem, a co byś chciała ? - Zapytał, a ja nie zdążyłam odpowiedzieć, bo dziwnie się poczułam.
-Aktualnie to chce wiedzieć gdzie jest łazienka. - Wydusiłam, łapiąc się za brzuch.
-Ymm korytarzem w prawo pierwsze drzwi. Źle się czujesz? - Zapytał  a ja szybko pobiegłam we wskazane miejsce, gdzie niestety ale byłam zmuszona wylądować na kolanach i zwymiotować. Po jakimś czasie usłyszałam w drzwiach śmiejącego się blondyna. Śmiech udzielił się również mi.
-Nigdy więcej nie latam samolotem na kacu. - Odparłam opierając się o ścianę. - Głowa mi pęka.
-Przesadziłaś wczoraj.
-No co ty, chyba przez ciebie, nie ? - Zaśmiałam się wymijając go i wróciłam do salonu.
-Serio nie czuję się dobrze. - Powiedziałam siedząc już na kanapie.
-Biedactwo, chodź tu. - Objął mnie ramieniem i siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę.
-Pamiętasz nasze dawne imprezy?
-Nie znowu tak dawne to było rok-dwa temu. - Zaśmiał się. - Tak pamiętam, nieźle było.
-Nom, to co idziemy gdzieś dziś? - Zapytałam.
-Wiesz, myślałem, że dziś trochę odpoczniemy.
-Okey, jak chcesz.
-Sądziłem, że gorzej zareagujesz na tą sytuację z tym Niemcem, kochasz go ?
-Łukasz musimy o tym gadać?
-Chciałbym wiedzieć czy nadal coś do niego czujesz...
-Kocham go i było mi cholernie ciężko, ale to już bez znaczenia nigdy więcej go nie zobaczę.
-A do mnie coś czujesz? - Spojrzał na mnie smutno.
-Łukasz... lubię cię bardzo, ale czy kocham nie wiem. Przy tobie czuję się wolna.  - Uśmiechnęłam się.
-Wolałabyś być teraz z nim prawda?
-O co ci chodzi? Gdybym nie chciała to by mnie tu teraz nie było.
-Przepraszam, bo prostu znam cię, jesteś szalona ale widziałem jak bardzo go kochasz i bolało cie zostawienie go.
-Teraz jestem tu i zamierzam się dobrze bawić. Nie truj proszę cię . Masz coś w lodówce? Jestem strasznie głodna. -Zmieniłam temat.
-Obawiam się, że nie. - Zaśmiał się. - Pojadę coś kupić.
-Okey ja w tym czasie pogadam z ojcem, obiecałam mu, że będę się z nim kontaktować.
-To zaraz wracam. Pa
-Pa. - Odkrzyknęłam i wygrzebałam z walizki laptopa. Weszłam na Skypa, tata już tam był, bez zastanowienia nacisnęłam "Zadzwoń" i po chwili ukazała mi się jego twarz.
-Cześć. - Przywitał się.
-Hej.
-I jak tam?
-Niby nie najgorzej, ale tęsknie za wami i za Mario też... - Posmutniałam.
-To był twój wybór.
-Wiem i będę tego żałowała do końca życia. - Po policzku popłynęły mi łzy. - Wcale nie kocham Łukasza , brakuje mi Mario.
-Wróć do Niemiec, nie męcz się.
-Nie mogę, obiecałam jemu i Marco, że mnie więcej nie zobaczą. Muszę być twarda, ale nie dam rady okłamywać Łukasza, myślę nad odwiedzeniem mamy. Jestem tu ledwo ponad godzinę, a już żałuję. Jestem kompletną idiotką.
-Nie potrafię ci pomóc, zrobisz jak będziesz chciała, mama na pewno ci pomoże, zdzwoń zawsze kiedy będziesz potrzebowała i pamiętaj w Dortmundzie też masz rodzinę, nie przejmuj się obietnicami tylko wróć kiedy będziesz chciała.
-Dziękuję. Muszę kończyć, Łukasz wrócił z zakupów. - Odparłam gdy usłyszałam otwierające się drzwi.
-Okey, trzymaj się.
-Pa.
Blondyn wszedł do salonu obładowany zakupami.
-Jestem, to co jemy?
-Zależy co kupiłeś. - Zaśmiałam się odstawiając laptopa na stolik i wstając do chłopaka.
-Robimy spaghetti. - Stwierdziłam przeglądając zakupy.
-Jestem za.
Niestety ani ja ani on nie potrafiliśmy dobrze gotować i trochę nam zajęło przygotowanie tego z pozoru łatwego dania. Kuchnia wyglądała jakby tornado przez nią przeszło, ale najważniejsze, że w końcu mogłam napełnić pusty żołądek. Po posiłku chłopak posprzątał a ja zajęłam się rozpakowywaniem swoich rzeczy. Nie wyjęłam jednak wszystkiego, tylko schowałam w walizce do szafy, bo mam przeczucie, że długo tu nie pomieszkam. Zmęczona położyłam się na łóżku i doszłam do wniosku, że Łukasz nie wzbudza we mnie już tego samego uczucia co kiedyś, nauczył mnie śmiać się z życia i dobrze bawić, ale to Mario pokazał mi czym jest prawdziwa miłość. Zmieniłam się dzięki niemu, a  Łukasza kochałam za to co mi dawał...
Wieczór spędziliśmy razem wspominając dawne czasy, dziś nigdzie nie wyszliśmy zresztą ja nawet nie byłam w stanie, cały czas źle się czułam. Postanowiłam wcześniej się położyć aby odpocząć. Jednak nie mogłam spać, przepłakałam prawie całą noc. Okropnie brakowało mi Dortmundu i Mario....
Rano wstałam jeszcze gorzej zmęczona, przy śniadaniu Teo oświadczył mi, że musimy o czymś poważnie porozmawiać.

--------------------
Teraz rozdziały będą krótsze przez jakiś czas, ale będą dodawane codziennie, bo odzyskałam normalne życie.
Jestem dumna z Marco z tego co wczoraj zrobił ;) dzięki niemu zyskaliśmy chociaż 1 punkt, a tak byłoby słabo. Coś nas ten Wolfsburg w tym sezonie dręczy. No i Bayern odebrał wczoraj paterę, wypadałoby pogratulować, ale nie ;d
W BravoSport jest konkurs i można wygrać piłkę BVB w podpisami wszystkich piłkarzy ;d oczywiście wysłałam smsa, ale znając mnie, nic nie wygram xd.

Ps. Co to tego konkursu, to zacytuję z gazety jakby ktoś był jeszcze chętny, może akurat komuś się uda ;)
"Piłka Borussii z podpisami całej drużyny czeka! Jak ją zdobyć? Wyślij sms-a  BS.BVB  pod numer 7265. W odpowiedzi otrzymasz sportową szaradę. Ułóż wyraz z rozsypanych liter i wyślij rozwiązanie. Na zgłoszenia czekamy do 15 maja. Spośród prawidłowych rozwiązań wylosujemy laureatów, z którymi skontaktujemy się telefonicznie. Usługa dostępna w sieciach T-Moblie, Plus, Orange, Play. Koszt sms-a to 2,46 ( z VAT).  Regulamin na bravo.pl "( wcale go tam nie było gdy sprawdzałam rano ;d)
no i to tyle ;) życzę szczęścia.

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Kurcze, niech ona wraca do tego Dortmundu. Jak mogła rzucić Mario dla Łukasza. Nie ogarniam tego. Nie wiedziałam o tym konkursie, powiesz mi co trzeba wysłać w sms ? Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział!
    Mam nadzieję, że wróci do Niemiec i do Mario!
    Czekam na kolejny <3
    A co do tego konkursu, to może akurat Ci się poszczęści? Trzymam kciuki :3
    Zapraszam do mnie :)
    http://bvbstory.blogspot.com/
    http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne <33 ciekawi mnie jak to dalej będzie i czy wróci do Niemiec ?
    czekam więc na kolejne rozdziały!
    zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne <3 Uwielbiam to opowiadanie jak mało co <3 Piękne,wzruszające i intrygujące *______*
    Cieszę się że 'odzyskałaś normalne życie' :D
    Pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Uwielbiam twojego bloga! Czekam na nexta :D
    http://my-hard-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń