środa, 27 marca 2013

Rozdział 22

Spędziłam na korytarzu całą noc, wszyscy już poszli, zostali tylko rodzice Mario i ja. Nad ranem przyszedł lekarz i powiedział, że jedna osoba może wejść. Zerwałam się na równe nogi. Spojrzałam na rodziców chłopaka, kiwnęli głowami. Mogłam wejść. Niepewnie przekroczyłam próg sali w której znajdował się mój chłopak. Leżał, blady poobijany w białej pościeli.Wyglądał na takiego kruchego. Łzy pociekły mi po policzkach, podeszłam do łóżka. Bałam się go dotknąć, bałam się, że mogę mu coś zrobić. Dotknęłam jednak jego ręki i usiadłam na krześle obok łóżka. Wpatrywałam się na niego przez chwilę, aż postanowiłam się odezwać. Lekarz mówił, że on wszystko słyszy, nie odpowie ale będzie to pamiętał.
-Mario, kochanie... dlaczego wszystko zawsze musi się psuć? - Nie potrafiłam powstrzymać łez. - Nie wiem co tam dokładnie się stało, ale błagam cię obudź się. Zrób to dla mnie, dla nas. Wiem, że jesteś silny i musisz walczyć, dasz radę. Przyszli tu wszyscy z drużyny, wspierają cię i będą czekać, aż wyzdrowiejesz i wrócisz na boisko. - Wymusiłam uśmiech. - Wiem, że obudzisz się i wszystko mi opowiesz, pojedziemy do Polski, dowiemy się o co chodzi mojej matce. Ale teraz to nieważne. Najważniejsze jest byś się obudził i wrócił do zdrowia. - Siedziałam przy nim i wspominałam wszystko na głos, czułam, że mnie słucha i chce odpowiedzieć, ale nie mógł. Po jakimś czasie lekarz mnie wyprosił, twierdząc, że i tak za długo u niego byłam. Zdenerwowana wróciłam na korytarz. Okazało się, że wrócili też chłopcy z BVB i Ann. Wtuliłam się w nią. Chłopcy rozsiedli się na podłodze pod ścianą, ponieważ miejsc już nie było . Wszyscy mnie pocieszali, nie pozwalali załamywać. W ciągu dnia do Mario weszli jeszcze jego rodzice, na więcej wizyt lekarz nie pozwalał.

*
Minęły już dwa dni od wypadku Mario, spędziłam te dwa dni w szpitalu. W końcu jego rodzice namówili mnie bym wróciła do domu i się wyspała. Poszłam więc do mieszkania, ale nie potrafiłam spać, moje myśli krążyły wokół Mario. Dziś znów jadę do szpitala, Marco po mnie przyjechał, Ann jest w szkole, ja nie potrafiłabym się skupić. Ten dzień również spędziłam siedząc na korytarzu, byłam na chwilę u Mario, ale lekarz zabrania częstych wizyt. Jego rodzice poszli się odświeżyć, a ja siedziałam do samej nocy na korytarzu. W szpitalu znów pojawił się trener Borussii.
-Jak się czujesz? - Zapytał.
-Ja? Tak jak widać. Mario jest ważniejszy.
-Zmieniło się coś?
-Nic. Kompletnie nic. - Rzekłam smutno.
-Chłopcy na treningu też nie potrafią się skupić, martwią się o niego.  - Siedzieliśmy razem jakąś godzinę.
-Może odwiozę cie do domu ? Przyda  ci się odpoczynek. - Zaproponował Klopp.
-Nie nie trzeba, wolę zostać przy Mario.
-Na pewno? Może się odświeżysz? Zjesz normalny posiłek i wrócisz?
-Nie chcę robić problemu.
-To żaden problem, chodź zawiozę cię i przywiozę z powrotem.
Pan Jurgen Klopp podwiózł mnie do domu, zaproponowałam mu aby wszedł, aby nie marznął w aucie. Weszliśmy, w mieszkaniu panował bałagan. No tak zostawiłam wszystko i pobiegłam do szpitala gdy dowiedziałam się o wypadku.
-Proszę się rozgościć, a ja pójdę wziąć prysznic. A może się pan czegoś napije?
-Nie dziękuję , posiedzę a ty idź . - Uśmiechnął się i usiadł na kanapie, do ręki wziął album leżący nadal na stoliku. A ja poszłam do łazienki,  wykąpałam się i przebrałam. Gdy wyszłam z łazienki na kanapie siedział Klopp, trzymając w ręku jakieś zdjęcie i wpatrując się w nie z dziwną miną. Przysiadłam się do niego.
-O a to zdjęcie jest ze chrztu. - Powiedziałam wycierając włosy.
-To ty ? - Zapytał z chrypą.
-Tak, a czyje zdjęcie mogłabym trzymać w albumie. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni. Gdy weszłam do salonu z gorącą herbatą Klopp nadal siedział i wpatrywał się w to samo zdjęcie.
-Coś nie tak ? - Zapytałam spoglądając na niego.
-Nie, wszystko w porządku. - Rzekł jak zaczarowany. - Możemy jechać już do szpitala?
-Ym tak, oczywiście. - Ledwo zdążyłam zabrać kurtkę, a Jurgen wybiegł jak szalony. Drogę do szpitala spędziliśmy w ciszy. Trener zawsze był rozmowny, nie wiem co się stało. Wysiadłam pod szpitalem, a Klopp ruszył dalej.

*
Klopp pędził przez miasto, w głowie kłębiły mu się przeróżne myśli.  Zaparkował przed domem z piskiem opon i wbiegł do środka.
-Kochanie nie wierzę. - Krzyknął wbiegając do salonu.
-Co się stało ? - Zapytała Ulla, żona Kloppa. Kobieta patrzyła zdezorientowana na męża, który zaczął grzebać w szufladzie pod telewizorem.
-Pomóc ci w czymś? - Zapytała.
-Było tu takie siwe pudełko. - Grzebał w szafce. Ręce mu się trzęsły.
-Odsuń się. - Wyjęła i podała mu pudełko.
-Dziękuję. - Zabrał pudełko, w którym znajdowały się jakieś zdjęcia, listy i inne papiery. Nerwowo zaczął je przeglądać.
-Jest. - Rzekł spoglądając na jedno ze zdjęć.
-No tak to zdjęcie zawsze tu było. To jedyna rzecz jaka ci po niej została. - Rzekła Ulla. - Coś się stało ? - Pytała.
-Niemożliwe. To ona - Ucieszył się niesłuchając żony , a po policzku popłynęła mu łza.
-Jurgen? Wszystko w porządku ? - Dopytywała żona. - Kochanie? - Krzyczała.
-Co? Ach tak w porządku. Przepraszam muszę wyjść. - Wstał pocałował żonę w czoło i wyszedł zabierając ze sobą zdjęcie.
Wsiadł do samochodu i wpatrywał się przez chwilę w zdjęcie. Postanowił pojechać do szpitala, z nadzieją, że ją tam spotka. Pędził samochodem nie zwracając uwagi na światła, był pełen nadziei i entuzjazmu. Czy to o czym myślał było możliwe?

-----------------
Wszystko jest oczywiste, nie mam sił na to opowiadanie. Raczej nie zaskoczę was już niczym szczególnym. 
Komentujcie.

14 komentarzy:

  1. fantastyczny rozdział ! świetny po prostu *.*
    czekam na nastepny ...
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/
    mile widziany komentarz ;))
    pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Super! Uwielbiam <3
    Dawaj szybko następny ;)
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-51.html mile widziany komentarz :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest genialny!
    A ta akcja z Jurgenem? Genialne! *.*
    czekam na nastepny rozdział!

    Zapraszam do mnie :) Miły tez będzie komentarz! NOWY ROZDZIAŁ!
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-55.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezusie Święty ! Niespodziewałam się czegoś takiego ! <3 Zajebiste !<3 Super rozdział <3
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jest super dawaj szybko kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny.ciekawe co odkrył.;3 zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu fantastyczny <3 Uwielbiam :*

    zapraszam do mnie, mile widziane komentarze
    http://przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Akcja z Jurgenem najlepsza :D Uwielbiam to opowiadanie :) Czekam na następny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest świetne <33
    Czytaj je od początku i bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie ! Jurgen <3 Kocham czytać to opowiadanie :) I najmocniej cię przepraszam, że nie komentowałam, ale pisałam to juz u niektórych że coś mi się najzwyczajniej w świecie zacięło i nie mogłam dodawać komentów:( Sorka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło to słyszeć a raczej czytać :)
      W porządku, nie ma sprawy. Dziękuję za ten komentarz ;)

      Usuń
  12. Napisz jeszcze z 4 i zakoncz szczęśliwie :P oczywiście jest super

    OdpowiedzUsuń